Bez podejścia ani rusz
W Środowiskowym Dom Samopomocy najważniejsi są opiekunowie pracowni. Muszą nie tylko być fachowcami w swojej dziedzinie, ale i niezłymi terapeutami. Bez podejścia do psychicznie chorego, który najczęściej po ukończeniu szkoły specjalnej siedzi w domu i za jedynego towarzysza ma telewizor, w tej pracy nie ma się szans.
Więcbork ma szczęście. Nie dość, że ŚDS powstał tu jako jeden z pierwszych w województwie, to opiekunowie mają serce do ludzi i pracy.
** Z gigantyczną żabą
- Na razie mamy sześć pracowni - zapewnia kierownik Jarosław Ługowski. - Niedługo zadebiutujemy w pracowni ceramicznej. Piec i koło garncarskie już są, a nasi podopieczni nieśmiało próbują z nich korzystać. Szukamy też pieniędzy na salę komputerową.
I bez tych nowinek w domu przy Pocztowej zawsze jest gwarno. Antoni Cegielski ma wiernych uczniów w pracowni stolarsko-rzeźbiarskiej. Niedługo przez wejściem pojawią się kolejne plenerowe rzeźby. Tym razem z pracowni wypełznie gigantyczny ślimak oraz wyskoczy równie wielka żaba.
Śpiewać i zwiedzać
Z kolei z pomocą krawcowej Janiny Domagały powstają dla zespołu muzycznego stroje krajeńskie na prezentacje w Górce Klasztornej i w Rudzkim Moście. Bywalcy ŚDS lubią też pitrasić, więc opiekunka pracowni kulinarnej Anna Ignaszak też musi wymyśleć coś, co zechcą nie tylko przygotować, ale i zjeść.
Sylwester Trzósło z pracowni rehabilitacyjno-ruchowej dba o kondycję podopiecznych. Od czasu do czasu zabiera ich też na bilard i na salę gimnastyczną. Idzie wiosna, więc niebawem pojadą na wycieczki. W tym roku opiekunom marzy się "wywiezienie" 28. podopiecznych na zamek krzyżacki w Malborku i do indiańskiego muzeum w Wymysłowie.
