Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z solą w szkolnym plecaku. Jak ze stołówkowymi ograniczeniami radzą sobie toruńscy uczniowie?

JWN
Dzieci przynoszą do szkoły zakazane przyprawy i poprawiają smak obiadów ze stołówki. Niektórzy sprzedają to, czego od września nie można kupić w szkolnych sklepikach
Dzieci przynoszą do szkoły zakazane przyprawy i poprawiają smak obiadów ze stołówki. Niektórzy sprzedają to, czego od września nie można kupić w szkolnych sklepikach Sławomir Kowalski
Uczniowie świetnie radzą sobie z omijaniem żywieniowych zasad w szkolnych stołówkach. W niektórych placówkach kwitnie handel zakazanym towarem - batonikami i chipsami.

Wiele już napisaliśmy na temat obowiązującego od września nowego rozporządzenia Ministerstwa Zdrowia dotyczącego produktów, które można sprzedawać uczniom w sklepikach i tego, co jest dozwolone w stołówkach.

Zobacz także: Uczeń - diler czipsów na dużej przerwie [wideo]

Zdrowe odżywianie

W dużym skrócie, intencja resortu była taka, by uczniowie jedli zdrowo, wyrabiali sobie właściwe nawyki żywieniowe i nie tyli.

Szkolnym stołówkom zabroniono używania między innymi soli kamiennej i cukru. Dopuszczalny jest naruralny miód i sól morska. Obba te produkty są znacznie droższe.

Dyrektorzy toruńskich szkół mówią otwarcie, że to tylko kwestia czasu, kiedy będą zmuszeni podnieść ceny obiadów w szkolnych stołówkach. A to na pewno nie będzie dobra wiadomość dla rodziców.

- Nasze panie w kuchni stosują sól morską o obniżonej zawartości sodu z potasem i magnezem. Podobno nie szkodzi, ale jest mniej słona - tak krótko po wejściu rozporządzenia tłumaczyła Anna Karaś, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 6 z ul. Łąkowej. - Nie ukrywam, że nie jest łatwo sprostać tym wszystkim ograniczeniom. Kucharki i intendentki z różnych szkół wymieniają się między sobą doświadczeniami, są na gorącej linii.

Uczniowie od samego początku narzekali na to, że stołówkowe jedzenie mocno straciło na smaku. Szybko jednak znaleźli na to sposób.

- Byłam z rodzicami w Ikei, jedliśmy tam obiad. Wzięłam sobie całe kieszenie soli, pieprzu i cukru, który jest tam pakowany w maleńkie torebki - opowiada Natalia, szóstoklasistka z Torunia. - Teraz przyprawy zabieram na stołówkę, dzielę się też z koleżankami. Jedzenie nam o wiele bardziej smakuje.

Uczniowskie sposoby

Uczniowie znaleźli też sposób na ogołocone z przysmaków sklepiki szkolne (nie ma tam już słodkich napojów, batoników i chipsów). To szansa dla przedsiębiorczych.

- W klasie mojego syna jeden z chłopców codziennie handluje słodyczami i chipsami. Bierze średnio o złotówkę więcej niż te rzeczy kosztują w sklepie. Chętnych mu nie brakuje, szczególnie w dni, gdy młodzież ma lekcje do późna - opowiada matka Mateusza, ucznia Gimnazjum nr 3 przy ul. Żwirki i Wigury.

Kilka dni temu Marian Zembala, minister zdrowia, zapowiedział drobną korektę kontrowersyjnego rozporządzenia i powrót drożdżówek do szkolnych sklepików . Nie będą to jednak tradycyjne wypieki ze słodką kruszonką, ale ich zdrowa, niskokaloryczna wersja.

Kawy nie będzie

Natomiast nie ma szans na to, by do szkół ponadgimnazjalnych, gdzie uczy się również pełnoletnia młodzież, wróciła kawa. Ta wciąż jest na czarnej liście.

Nowe prawo to już prawdziwy alarm dla polskich uczniów. Z badań wynika, że ponad 22 proc. dzieci w podstawówkach i gimnazjalistów ma nadmierną masę ciała. Takie osoby - w wyniku powikłań - stają się pacjentami diabetologów, kardiologów, onkologów, neurologów czy ortopedów.

Źródło: Nowości. Dziennik Toruński

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska