https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Z zimną krwią

Kamil Sakałus Fot. Lech Kamiński
Do tragedii doszło na piątym piętrze.
Do tragedii doszło na piątym piętrze.
Toruń jest w szoku. 5 nastolatków wzięło udział w morderstwie emerytowanego policjanta. Najmłodszy bandzior ma15 lat.

     Sobota, godz. 18.00, wieżowiec na toruńskim Rubinkowie, ul. Dziewulskiego 41. Do mieszkania 56-letniego mężczyzny na piątym piętrze po wyważeniu drzwi wpada pięciu wyrostków. Obezwładniają swoją ofiarę, plądrują mieszkanie. Zabierają sprzęt elektroniczny, żelazko i niewielką sumę pieniędzy, około 100 złotych. Młodzi bandyci uciekają.
     Podobno za ukradzione pieniądze kupują alkohol i papierosy. Nikt z sąsiadów - choć to mieszkanie w gierkowskim bloku z płyty, przez którą wszystko słychać - niczego nie słyszy, nikt nie zauważa wyważonych drzwi, policja nie dostaje żadnego zawiadomienia.
     Wrócili by zabić
     
Przestępcy dochodzą do wniosku, że mężczyzna ich widział i gdy zgłosi napad policji, nie będzie żadnego problemu z ustaleniem ich personaliów. Dwóch z nich wraca do mieszkania. Tam czeka na nich właściciel z siekierą w ręku. Wyrostki wytrącają mu ją z ręki. Przedmiot, którym napadnięty chciał się bronić, za chwilę stanie się narzędziem zbrodni.
     Siekierą i nożem
     
17-latek ze swoim kompanem chwytają za siekierę i walą na oślep. Trafiają w głowę, zadają kilka ciosów. Oprawcy uznają, że siekiera jest niewygodna, idą więc do kuchni poszukać czegoś bardziej poręcznego. Wracają z nożem. - Ostrze wchodzi w ciało jak w masło - mieli się potem chwalić. Zakrwawionego 56-latka zostawiają w mieszkaniu i uciekają. Czy jeszcze żył? Odpowiedź na to pytanie da dopiero sekcja zwłok. Nikt z sąsiadów znowu niczego nie słyszał, ani nie widział, zero reakcji. Policja nie dostaje żadnego zgłoszenia.
     Wrócił z rozpuszczalnikiem
     
To nie ostatnia wizyta. 17-latek wraca do lokalu raz jeszcze. Jest kwadrans przed godz. 22.00. Ma ze sobą rozpuszczalnik. Łatwopalną cieczą oblewa ciało, resztę wylewa w pokoju i podpala. Ludzie zauważają wydobywające się z wieżowca płomienie i dym, ktoś dzwoni pod 998. Po kilku minutach pod wieżowiec przy ul. Dziewulskiego 41 przyjeżdża straż pożarna, ma niedaleko, jednostka przy ul. Olsztyńskiej jest zaledwie kilkaset metrów stąd. Błyskawiczna akcja, ogień bardzo szybko zostaje opanowany. Do mieszkania na VI piętrze, położonego nad tym w którym był ogień, próbują się dostać strażacy. Kobieta, mimo zdecydowanego pukania do drzwi odmawia ich otwarcia. Później okaże się, że lokatorka i przebywające w mieszkaniu dziecko zatruły się dymem.
     Zero zainteresowania
     
Akcja ratownicza, o dziwo wcale nie gromadzi tłumów gapiów. Tylko na dziesięciu, może piętnastu balkonach z około setki są ludzie, kilkanaście osób zbiera się na chodnikach. Wieżowiec przy ul. Dziewulskiego 41 nie bez powodu nazywany jest "czeczenią". Tutaj obok zwykłych, biednych ludzi, mieszka kryminalny, głównie nastoletni element, interwencje policyjne to codzienność.
     Akcja nie wzbudza dużego zainteresowania gapiów, ponieważ strażacy do tego wieżowca przyjeżdżają na okrągło. Podpalenia zsypów, piwnic, gumowych poręczy, domofonów są na porządku dziennym - powiedział Paweł Frątczak, rzecznik straży pożarnej. Przed dwoma laty o wieżowcu przy ul. Dziewulskiego 41, a także o sąsiednim ul. Dziewulskiego 39 głośno było z powodu... śmieciarzy. Pracownicy toruńskiego Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania bali się podjeżdżać pod pomieszczenia zsypowe by zabrać kontenery ze śmieciami. Z okien leciały na nich szklane butelki, kamienie, kawałki betonu, słoiki. Taki oryginalny sposób na rozrywkę znaleźli sobie gromadzący się na półpiętrach blokersi.
     Najstarszy 18 lat, najmłodszy 15 lat
     
W niewielkim tłumie gapiów uwagę zwraca pewien nastolatek, dziwnie się zachowuje. Zauważa to policja. Zostaje zatrzymany. To Daniel S. - jeden ze sprawców morderstwa, ma 17-lat, to on podpalił mieszkanie.
     Po nitce do kłębka policjanci docierają do kolejnych sprawców napadu, kradzieży, morderstwa i podpalenia. - Zatrzymaliśmy 16-letniego Kamila C., 17-letniego Piotra D. i 18-letniego Mariusza P. Do policyjnego aresztu trafił też 15-letni Daniel C. Ukradzione przedmioty znaleziono w przeszukanych mieszkaniach - informuje Lilianna Kruś-Kwiatkowska, rzecznik toruńskiej policji. Daniel C. jest najmłodszym ze sprawców, to jeszcze dziecko, ma tylko 15 lat.
     Jak nieoficjalnie ustaliła "Pomorska" wszyscy oprawcy mieszkali w tym samym bloku, w którym doszło do zbrodni na 56-latku, emerytowanym policjancie.
     

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska