Za dopalacze do więzienia

W ostatnich dniach próbowano otworzyć sklep z dopalaczami w 15-tysięcznym, powiatowym Golubiu-Dobrzyniu.

- O zagrożeniu poinformował mnie mieszkaniec, który nie zgodził się na dzierżawę, gdy przedsiębiorca z Bydgoszczy próbował wynająć od niego lokal pod przykrywką sklepu kolekcjonerskiego - mówi burmistrz**Roman Tasarz.

Do miejscowej policji zgłosiła się też kobieta, która szukając pracy, natrafiła na ofertę dla ekspedientki w planowanym sklepie z para-narkotykami.

Tymczasem w Lipnie otwarto nowy punkt z dopalaczami... wczoraj. - Wiemy, że już pojechał tam inspektor sanitarny. Ciekawe, czy znajdzie tam „Taifuna” - zastanawiają się policjanci, którzy poinformowali nas o sprawie.

Dopalacze na cenzurowanym

Przypomnijmy, że Bydgoszcz jako jedno z pierwszych miast rozpoczęła walkę z niebezpiecznymi środkami po zatruciu dwóch gimnazjalistów. Wczoraj prezydent Bydgoszczy zapowiedział kolejne restrykcje dla sprzedawców dopalaczy. - Wszystkie kluby, restauracje oraz punkty, w których sprzedawany jest alkohol, otrzymają pisemną informację o tym, że jeżeli będą umożliwiały nabywanie dopalaczy, stracą koncesję na alkohol - tłumaczył Konstanty Dombrowicz.

Prezydent namawia też mieszkańców, żeby zgłaszali nielegalną sprzedaż pod numerem telefonu 52 585 98 88 lub pod adres e-mail: [email protected]. - Owszem, jest to swego rodzaju donos - przyznaje Dombrowicz. - Ale chodzi przede wszystkim o dobro młodych ludzi.

Warto dodać, że o udzielenie szczegółowych informacji na temat treści i sposobu wcielania w życie uchwały bydgoskiej Rady Miasta o zakazie sprzedaży dopalaczy zwróciło się do lokalnych władz ponad 40 gmin z całego kraju.

W sobotę (a w Nakle nawet dzień wcześniej) inspektorzy sanitarni weszli do 27 sklepów w całym regionie. Np. chojniccy policjanci zamknęli dwa sklepy w centrum miasta, w tym jeden obok liceum, mimo, że nie znaleziono w nich wycofanego z obrotu „Taifuna”, ani innych nie dopuszczonych do sprzedaży substancji. - Decyzja nie zapadła od razu. Inspektorzy wrócili do sklepu po konsultacji ze swoimi zwierzchnikami - tłumaczy Renata Konopelska-Klepacka, rzeczniczka chojnickiej policji.

Król dopalaczy idzie do sądu

Wczoraj minister sprawiedliwości zapowiedział zmianę kodeksu karnego, a dokładnie art. 160 a. Po poprawce brzmiałby on:„Kto małoletniemu udostępnia substancję, której użycie może narazić na niebezpieczeństwo życie lub zdrowie ludzkie - jeśli z okoliczności wynika, że małoletni zamierza jej użyć w sposób mogący wywołać takie niebezpieczeństwo podlega karze pozbawienia wolności do lat trzech”. Minister Krzysztof Kwiatkowski podkreślił wczoraj, że karani za złamanie prawa będą nie tylko sprzedawcy, ale wszyscy, którzy udostępniają dopalacze dzieciom. Nie poinformował jednak, kiedy nowy przepis wejdzie w życie. Zmiana w kodeksie zostanie zgłoszona w formie autopoprawki noweli ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii.

Dawid Bratko, właściciel sieci smart-shopów, zwany „Królem dopalaczy”, zapowiada, że zaskarży działania sanepidu i policji do sądu. - Ta akcja została skierowana bezpośrednio przeciwko mnie i moim sklepom. W opinii mojej jak również moich prawników była przeprowadzona bezprawnie na polityczne zamówienie - powiedział telewizji TVN24.