Ósma rano. Sprzedawczynie z marketu w Śródmieściu właśnie rozpoczęły pracę. Co chwilę patrzą na sklepowy termometr, bo uwierzyć nie mogą, że ten wskazuje tylko 11 stopni powyżej zera. Na zegarki też patrzą co parę minut - chcą wiedzieć, ile zostało im do zakończenia pracy. Jeszcze prawie osiem godzin muszą wytrzymać w chłodzie.
Ubrana "na cebulkę"
- Wolałabym być pół godziny na dziesięciostopniowym mrozie, niż tutaj siedzieć przez cały dzień - mówi kasjerka i chucha w zaczerwienione dłonie. Ekspedientce z działu "Mięso i wędliny" też nie jest ciepło. Ma na sobie podkoszulek i golf, na to założyła ciepłą bluzę z polaru. Ale nadal jej zimno.
W innych sklepach też wieje chłodem. W "Tesco" sprzedawczyni w dziale mięsnym przyznaje, że do niskich temperatur już przywykła. - Widać: jestem zahartowana. Czułabym się dziwnie, gdyby było cieplej - uśmiecha się kobieta.
Za chłodno
Klienci placówki skarżą się na chłód na sali. Niezadowoleni z temperatury są też niektórzy kupujący w "Geant". - Kupujący, którym jest za zimno czy ciepło, mogą zgłosić się do biura obsługi klienta na terenie sklepu i poprosić pracowników o zmianę temperatury - wyjaśnia Wojciech Sokół, rzecznik prasowy "Tesco".
Na pomoc w tej kwestii nie mają co liczyć klienci w "Geant". - W naszych placówkach mamy temperatury od 18 do 25 stopni - informuje Agnieszka Kozłowska z biura prasowego "Geant". - Nie zmienimy ich na prośbę klienta. Jednemu będzie za gorąco, a innemu w tej samej temperaturze będzie chłodno.
Beata Gołębiewska, zastępca okręgowego inspektora pracy w Bydgoszczy: - W pomieszczeniach, w których pracują kasjerzy i sprzedawcy powinno być przynajmniej 18 stopni Celsjusza. Takie przepisy dotyczą prac lekkich, do których są zaliczane oba te zawody. Kontrolujemy, czy w placówkach jest odpowiednia temperatura.
Tylko po zakupy
W sklepie mięsnym w Śródmieściu termometr wskazuje dziesięć stopni powyżej zera. Niektórzy kupujący skarżą się na zimno. - Klienci nie przychodzą tu, żeby się ogrzać. Po zakupy mają przychodzić i już - kwituje ekspedientka. **
