https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Za późno urodzeni

Lucyna Talaśka-Klich
Matka Ani patrzeć już nie może na skrypty, opasłe książki i stosy notatek, które walają się po całym mieszkaniu. - Też byłam studentką - mówi. - Takiego wariactwa za moich czasów jednak nie było.

     _Marzenia Ani wzięły w łeb, gdy musiała wybrać kierunek studiów. Chciała iść na astronomię, ale babcia i ciotki szybko wybiły jej to z głowy. - Czy wiesz ile zarabia naukowiec? Rozmawiałaś z bezrobotnymi astronomami? Z czego będziesz żyć - z patrzenia w gwiazdy? Czy myślisz, że rodzice będą utrzymywać cię do końca życia?
     Mama nie mówiła jej o pieniądzach, ale Ania zrozumiała, że musi podjąć dobrą decyzję. Dla siebie i innych. Jej chłopak szedł na stosunki międzynarodowe. - _Z tego będzie kasa - _mówił. - Idziemy do Europy i dobre stosunki muszą być w cenie. Jej doradził filologię angielską. - _Zostaniesz tłumaczem albo skończysz jeszcze podyplomówkę z zarządzania i będziesz prawą ręką jakiegoś ważnego szefa.
     Myślała, że nie przebrnie przez pierwszy semestr. - Uczyłam się od rana do nocy, ale miałam spore braki językowe - _opowiada dziewczyna. - Poziom na UMK jest wysoki, więc musiałam się dokształcić. Wziąć korki. Rodzice nie mieli na to kasy, więc zaciągnęłam kredyt studencki. To mi pomogło, ale z drugiej strony jeszcze bardziej zmobilizowało do pracy. Muszę być najlepsza, żeby potem znaleźć dobrą robotę i szybko spłacić dług. A jak jest ze znalezieniem dziś pracy, to wiadomo...
     
- Wiem, że o pracę jest ciężko, ale moim zdaniem atmosfera na uczelniach jest dziś chora - mówi mama Ani. - Studiowałam na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. To były czasy! W sklepach nie było prawie niczego - to fakt. Socjalizm studentów też nie rozpieszczał. Jednak przynajmniej był czas na prawdziwe studenckie życie - imprezy, spotkania z przyjaciółmi, długie pogaduchy na przykład o muzyce. Chodziliśmy w Warszawie do takiej knajpki, gdzie zawsze było pełno dymu i długowłosych, dziwnie ubranych ludzi, ale była też wspaniała atmosfera. Wierzyliśmy, że biorąc udział w dyskusjach (czasami na bardzo durne tematy) tworzymy coś fajnego, wspólnego... Byliśmy częścią elitarnej społeczności. Czy Ania czuje taką więź ze studentami? To są jej potencjalni rywale!
     Życia nie wystarczy
     
Ania zazdrości mamie. Tacie też, chociaż studiował weterynarię. Nie chodzi jednak o kierunek studiów, ale o atmosferę. - _Czasami oglądam ich zdjęcia i jestem zła, że tak późno się urodziłam - _mówi dziewczyna. - Dziś życie studenckie to mit. Owszem, raz na kilka miesięcy pójdę na imprezę albo do pubu z kolegami z roku, ale tak naprawdę niewiele nas łączy. Rozmowy schodzą zwykle na pieniądze (na przykład jak naciągnąć uczelnię na wysokie stypendium socjalne czy naukowe) albo na szanse w zdobyciu dobrej pracy. To jest wyścig szczurów. Staram się nie wypaść z peletonu. Dlatego na przykład chodzę na wszystkie wykłady. Mama tego nie rozumie.
     
- Nigdy tego nie pojmę - twierdzi kobieta. - Na świecie są ważniejsze rzeczy niż studia. Na czwartym roku urodziłam Magdę - starszą siostrę Kasi. Nie chcę namawiać córki, by opuszczała zajęcia albo zachodziła w ciążę, ale studia nie mogę przesłonić wszystkiego. Nawet z chłopakiem kontaktuje się tylko przez telefon, bo szkoda jej czasu na spotkania. Na założenie rodziny też ma wyrobiony pogląd - najpierw studia, potem podyplomówka, kariera zawodowa, stabilizacja materialna, a dopiero potem mąż, dzieci... Życia na to wszystko nie wystarczy.
     Dzieci rewolucji
     
Maciek jest studentem Akademii Techniczno-Rolniczej.
- I dzieckiem rewolucji - mówi z uśmiechem. - Epoki głębokich przemian, w której - cholera - nie wiadomo jak żyć, żeby przetrwać. Mój brat kończył studia pięć lat temu. Wtedy jeszcze nie było tak źle. Starzy dawali mu na jedzenie, akademik, bo jeszcze mieli z czego. Ja muszę radzić sobie sam. Ryję jak głupi. Dzięki temu mam naukowych grosików około trzech stów. To akurat na jedzenie.
     Ani on ani jego koledzy nie boją się pracy. Żadnej. Sprzątają w biurach, smołują dachy, udają ochroniarzy, rozwożą jedzenie. - _Czasami jak się położę nad ranem, to mam ochotę zrobić sobie wolne, ale wtedy myślę sobie: E, stary - musisz wziąć się w garść, bo wykłady to twoja przyszłość! Na "leserkę" mogą sobie pozwolić dzieci bogatych albo wysoko postawionych rodziców. Zresztą taki "leser", to dziś gatunek na wymarciu.

     O przyszłość Maciek zaczął się martwić już tak ze dwa lata temu. Za dwa kolejne będzie kończył studia. - Jest kiepsko, bo nie mam pracy. Niektórzy moi koledzy już sobie zaklepali robotę. Robią coś na umowę - zlecenie albo korzystają ze stypendiów fundowanych. Takie stypendium trzeba dziś wychodzić, wyprosić, bo w firmach mają w nosie niedolę studenta i wiedzą, że jak tylko zagwiżdżą, to stanie przed ich drzwiami tylu fachowców, że będą mogli wybierać i przebierać. Ja nie umiem rozpychać się łokciami tak jak moi koledzy. Co zrobię po studiach? Boję się pomyśleć.
     Szkoła przetrwania
     
Pan Zbyszek jest pracownikiem Akademii Bydgoskiej. Studia skończył około dziesięciu lat temu. - Patrzę na dzisiejszych studentów i jestem dla nich pełen podziwu - _mówi. - Wiem, że mają mniej beztroskie życie. Głównie z powodu braku pieniędzy. Jak ktoś ma stypendium naukowe i socjalne, to może zajmować się tylko nauką. Dzieci zamożnych rodziców jest dziś coraz mniej. Większość gdzieś dorabia. Za moich czasów studenci trudnili się najczęściej drobnym handelkiem. Sprzedawali gumę do żucia za wschodnią granicą, na Węgry jeździli z tandetnymi zegarkami, które zamieniali na sweterki i czapeczki z szalikami. To wszystko sprzedawali na byle targowisku i żyli jak paniska. Dziś studenci też jeżdżą za granicę, ale nie przywożą sweterków, tylko samochody. Lepiej potrafią kombinować, są bardziej zdeterminowani.
     Zamyśla się przez chwilę, ale kontynuuje: -
Nie wiem, czy powinienem o tym mówić, bo nie mam prawa nikogo osądzać, ale zarówno ja jak i moi koledzy pracujący na innych uczelniach zauważamy, że studenci są dziś mniej zżyci. Nie mają czasu na studenckie życie - to też. Przede wszystkim jednak walczą o swoje. Chyba za bardzo. Coraz częściej uczą się wyłącznie dla siebie, niechętnie pożyczają notatki kolegom, nie dają ściągać. Za moich czasów było to nie do pomyślenia, dziś to normalka.
     Jest też coś czego pan Zbyszek zazdrości obecnym studentom:
- Ci co przebrną przez studia, dadzą sobie w życiu radę. Są bardziej operatywni, przebojowi, odpowiedzialni, wiedzą czego chcą. Moje pokolenie studiowało w lepszych warunkach, ale potem błądziło. Wielu moich kolegów pozakładało sklepy, pootwierało firmy. Dziś są najczęściej bankrutami na bezrobociu albo ledwo wiążą koniec z końcem. Im to nie grozi. Studia są szkołą przetrwania.
     **_Najbardziej oblegane kierunki (kryterium - liczba kandydatów na jedno miejsce): UMK - administracja, stosunki międzynarodowe, archeologia, filologia angielska, socjologia, informatyka; Akademia Bydgoska - psychologia, informatyka, filologie obce; ATR - biotechnologia, elektronika i telekomunikacja, zarządzanie i marketing, budownictwo, ochrona środowiska. _Najmniej _oblegane kierunki: UMK - teologia, chemia, fizyka, astronomia; Akademia Bydgoska - fizyka, matematyka, bibliotekoznawstwo; ATR - technologia, inżynieria chemiczna, fizyka techniczna.
     Imiona bohaterów zostały zmienione.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska