Sprawa sięga października ubiegłego roku. Podczas zorganizowanej wówczas przez Donalda Tuska manifestacji poparcia dla obecności Polski w Unii Europejskiej wystąpiła właśnie Marta L.
– Polska będzie świecka, że nie będziemy mieli w mundurach morderców, którzy wyrzucają dzieci do lasów – mówiła proaborcyjna działaczka, odnosząc się w ten sposób do sytuacji na granicy polsko-białoruskiej. – Wszyscy wiemy, co się dzieje od paru tygodni na granicy prawda? Co się dzieje? Straż Graniczna robi z ludźmi to, co może najgorszego. Wyrzuca ich z powrotem na Białoruś. Co my na to? Wypier***, Straż Graniczna! Przyjdziemy po was, jeśli będzie taka potrzeba – odgrażała się.
Podobne słowa z ust liderki Ogólnopolskiego Strajku Kobiet padły również podczas jednej z grudniowych manifestacji. Zawiadomienie o możliwości popełnienia przez nią przestępstwa wpłynęło jednak do prokuratury już w październiku.
Informację o przedstawieniu Marcie L. zarzutów potwierdziła portalowi Tvp.Info rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Aleksandra Skrzyniarz. Dotyczą one znieważyła funkcjonariuszy Straży Granicznej oraz żołnierzy Wojska Polskiego, "pełniących służbę przy granicy w związku z wykonywaniem przez nich obowiązków ustawowych w zakresie jej ochrony".
Jak przekazała rzecznik, w treści zarzutów wskazano na "postepowanie i właściwości, które mogą poniżyć wskazanych funkcjonariuszy publicznych w opinii publicznej i narazić na utratę zaufania potrzebnego dla wykonywanej służby”.
tvp.info
