Wyrok dożywotniego więzienia usłyszał 41-letni Piotr P. z Wałbrzycha. Mężczyzna w listopadzie zaatakował Dariusza S. młotkiem i podpalił altanę, w której zostawił ofiarę. Mężczyzna zmarł.
Wyrok nie jest prawomocny i skazany może się od niego odwołać. Na razie jednak dzieli los swojego… brata bliźniaka. Ten również odsiaduje karę za zabójstwo - poderżnął gardło swojemu znajomemu.
Już od początku wiele wskazywało na to, że Piotr. P. może usłyszeć najwyższy wymiar kary. Sekcja wykazała jednoznacznie, że ofiara zabójcy żyła, kiedy budynek stanął w ogniu. Z tego powodu oprawca odpowiedział za zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem.
- Z ekspertyzy przygotowanej przez biegłego na zlecenie prokuratury wynika, że to nie obrażenia odniesione w wyniku uderzeń były przyczyną śmierci 41-latka. Kiedy Piotr P. dokonał podpalenia altany, jego ofiara jeszcze żyła. Mężczyzna zginął w pożarze - mówi Marcin Witkowski, prokurator rejonowy w Wałbrzychu.
Dramat wydarzył się na ogródkach działkowych w wałbrzyskiej dzielnicy Podzamcze. Sprawca był przekonany, że podkładając ogień zatrze ślady zbrodni. Szybka interwencja strażaków sprawiła, że pożar został ugaszony nim zdołał strawić całą altanę i znajdujące się w niej zwłoki.
Dzięki temu śledczy mogli zabezpieczyć dowody winy Piotra P. Został zatrzymany przez policjantów krótko po zdarzeniu. Śledczy szybko ustalili, że po tym jak zaatakował Dariusza S., a następnie owinął go w koc, oblał denaturatem i podpalił, uciekł z miejsca zbrodni do mieszkania swojej matki. Opowiedział również kobiecie, co zrobił. Jeszcze tego samego dnia trafił do policyjnej izby zatrzymań.
W chwili aresztowania mężczyzna miał prawie 3 promile alkoholu w organizmie. Dlatego dopiero dwa dni później, po wytrzeźwieniu został doprowadzony na przesłuchanie do prokuratury i po złożeniu zeznań usłyszał zarzut dokonania zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem.
ZOBACZ TAKŻE: FESTYN DLA MAKSA. CHCĄ POMÓC 8-LATKOWI