https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zabił kolegę, bo poczuł się urażony

Barbara Szmejter
fot. sxc
W poniedziałek na wokandę włocławskiego sądu wraca sprawa zabójstwa, do jakiego doszło w listopadzie 2006 roku na bocznicy kolejowej przy ul. Dojazdowej.

21-letni wówczas pracownik firmy, remontującej tory, zabił starszego kolegę. Przemysław K. z Grudziądza został w lutym ub. roku skazany na osiem lat więzienia. Prokuratura, żądająca 15 lat pozbawienia wolności oraz oskarżyciele posiłkowi, wnieśli apelację. Od wyroku odwołał się także obrońca oskarżonego przekonując, że jego klient działał w warunkach obrony koniecznej.

Sąd Apelacyjny uchylił wyrok uznając, że sprawa obrony koniecznej nie została dostatecznie wyjaśniona. Proces toczy się więc od nowa.

24 listopada 2006 roku Przemysław K. przebywał we Włocławku, pracując w gdańskiej firmie, wykonującej remonty torowisk. Załogę zakwaterowano w mieszkalnych wagonach na kolejowej bocznicy przy ul. Dojazdowej.

Feralnego dnia wieczorem kilku mężczyzn przy kieliszku rozmawiało no tym, że Przemysław K. słabo wykonuje swoje obowiązki. Te uwagi dotarły do zainteresowanego, który poczuł się urażony. Po wypiciu kilku piw zagroził starszym kolegom, że naśle na nich kumpli. Później pobiegł po nóż i zaatakował 46-letniego Wojciecha T., mieszkańca Inowrocławia, zadając mu śmiertelnym cios w klatkę piersiową.

- Zabójca mojego męża próbuje na niego zrzucić część winy - przekonuje od początku procesu Teresa T., żona zabitego mężczyzny. Kobieta mówi, że nie żąda zemsty, chce jedynie, by człowiek, który zniszczył jej życie, poczuł choć część bólu, jaki ona czuje. Tym bardziej, że nie wyraził skruchy, nawet nie próbował przeprosić za to, co zrobił.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska