https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zabiło ich NKWD

Agnieszka Romanowicz
Mogiła w jednostce kryje szczątki zmarłych  na tyfus podczas epidemii.
Mogiła w jednostce kryje szczątki zmarłych na tyfus podczas epidemii. Andrzej Bartniak
Kości odkopane na terenie jednostki wojskowej w Świeciu, to najprawdo- podobniej szczątki Niemców, przetrzymywanych tu w radzieckim obozie.

     Nie ma końca spekulacji na temat ludzkich szczątków odkrytych w ubiegłym tygodniu na terenie jednostki wojskowej w Świeciu.
     - Skąd się one tam wzięły? - pytają Czytelnicy. - Może to kości naszych, zamordowanych przez SB?
     **
Wybuchła epidemia tyfusu
     Badania trwają. Zajmuje się tym policja i ekipa archeologów. Tymczasem skontaktował się z nami mieszkaniec Świecia, świadek wydarzeń z czasów II Wojny Światowej. - Wiem, że wtedy na terenie jednostki, w okolicy dzisiejszego rejonu dróg, znajdował się obóz 65 dywizji NKWD, stworzonej do eliminowania "polskich elementów niepewnych", czyli Polaków pochodzenia niemieckiego, a nade wszystko Niemców u nas osiedlonych - mówi Czytelnik. - Byli tu przetrzymywani, selekcjonowani, a potem wywożeni na Syberię. Na przełomie marca i kwietnia 1945 roku w obozie wybuchła epidemia tyfusu. W efekcie codziennie umierało dziesięciu jeńców. Zakopywali ich na miejscu.
     Sprawdzą szczątki
     
Przypuszczenia, w jednostce odkryto szczątki Niemców, zainteresowały już Towarzystwo Mniejszości Niemieckiej z Bydgoszczy. "Pomorska" pisała o tym, że poszukują oni mogił swoich rodaków poległych w Polsce podczas wojny. - Bardzo interesuje nas odkrycie w Świeciu - przyznaje Henryk Helwig,prezes towarzystwa. - Wybiera się do Was nasz antropolog. Zamierza sprawdzić pochodzenie kości.
     **_Odnajdują bliskich po 60 latach
      Jeżeli potwierdzi się opowieść naszego Czytelnika, szczątki z terenu jednostki będą przewiezione do wspólnych mogił, gdzie chowani są niemieccy żołnierze. Znajdują się one w Gdańsku, Szczecinie i Olsztynie.
     
- Jeśli znajdziemy przy szczątkach nieśmiertelniki, czyli blaszki z danymi żołnierzy, trafią one do centrum archiwalnego w Berlinie - dodaje Helwig. - Kontaktują się z nim rodziny poległych Niemców. Bywa, że po 60 latach dowiadują się, gdzie zginęli ich bliscy i dopiero wtedy mają pierwszą okazję pomodlić się nad ich grobem.
     **_agnieszka [email protected]
     

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska