W czerwcu br. zapadł wyrok sądu pierwszej instancji w tej sprawie. Sąd Okręgowy w Katowicach wymierzył matce Szymka z Będzina, porzuconego w stawie w Cieszynie, 10 lat pozbawienia wolności, a jego ojcu 12 lat. Zobowiązał ich także do zwrotu gminie Będzin 3,6 tys. zł za wyłudzenie zasiłków rodzinnych na nieżyjące dziecko.
PISALIŚMY:
Szymon z Będzina został zabity przez rodziców, bo płakał
Szymek z Będzina konał kilka dni
Zbrodnia była ohydna, bez wątpienia. Ciało chłopczyka odnaleziono w stawie w Cieszynie w 2010 roku i przez ponad dwa lata nie udawało się ustalić jego tożsamości. Prokurator Arkadiusz Jóźwiak, który od początku jest referentem tej sprawy, nigdy nie żądał tak surowej kary dla oskarżonych rodziców Szymka, a proces w tej sprawie toczy się po raz drugi. Zawsze żądał kary 15 lat pozbawienia wolności. Skąd nagle tak inna ocena społecznej szkodliwości tego czynu? Prokurator Jóźwiak nie chce odpowiedzieć...
Rodzice 22-miesięcznego dziecka zostali skazani za ciężką zbrodnię – zabójstwo, z zamiarem ewentualnym. Godzili się na śmierć syna, który umierał trzy dni wskutek zapalenia otrzewnej, po uderzeniu w brzuch. A ta choroba zwykle prowadzi do zgonu.
Powodem niepójścia z dzieckiem do lekarza były sińce od urazów na jego ciele. Oskarżeni obawiali się, że lekarz zawiadomi organy ścigania. Czekali więc, aż te ślady znikną.
Apelacja z bielskiej prokuratury od czerwcowego wyroku została skierowana do Sądu Apelacyjnego w Katowicach.
Zobaczcie film: rozprawa z 2015 r.