Czesław Bilicki przepracował w bydgoskich zakładach chemicznych „Zachem” 45 lat. Ma ich akcje na ponad 6,5 tys. zł i teraz jako emeryt chciałby odzyskać pieniądze. Zakład odmawia.
- Walne zgromadzenie wspólników odstąpiło od głosowania nad uchwałą o odkupie akcji - wyjaśnia Bożena Cieślewicz, starszy specjalista ds. organizacji i zarządzania w „Zachemie” (noszącym obecnie nazwę „Infrastruktura Kapuściska”). - To dlatego, że mamy ujemne aktywa. Rozumiem, że pracownicy są rozgoryczeni, bo chcieliby sprzedać swoje akcje, a nie mogą. Oficjalna informacja jest na naszej stronie internetowej.
Pan Czesław złożył wniosek o tzw. wykup przymusowy akcji przez zakład, podobnie jak wielu innych pracujących, zwolnionych i emerytowanych „zachemowców”. Nasz rozmówca twierdzi, że w takiej sytuacji jest kilkaset osób.
- Jeśli ponowi wniosek, zgromadzenie jeszcze raz będzie musiało je rozpatrzyć - wyjaśnia Bożena Cieślewicz. - Nie mogę jednak przewidzieć jaka będzie decyzja. To jest poza moimi kompetencjami - rozkłada ręce.
- Dwa tygodnie temu wysłaliśmy pismo do zarządu „Ciechu” z sugestią, by ten wypłacił należne pracownikom pieniądze - mówi Andrzej Werner, przewodniczący zakładowej „Solidarności”, jednego z kilku związków zawodowych w „Zachemie”. - „Ciech” powinien się do tego - jako właściciel „Zachemu” - poczuwać. Odpowiedź wpłynie być może za kilka dni, ale szanse na pozytywne rozstrzygnięcie sprawy oceniam dość nisko. Jeśli „Ciech” nie odpowie pozytywnie, zastanowimy się co robić dalej.
- Szczerze mówiąc nie mam zaufania do związków zawodowych - przyznaje Bilicki. - Nie mogą albo i nie chcą tak naprawdę walczyć o nasze interesy, bo skoro ich szefowie biorą pieniądze z zakładu, to jaki mają interes, by krytykować władze zakladu? W komunie szło się z problemem do sekretarza partii i w 90 procentach przypadków sprawa była załatwiona.
Zdaniem byłego pracownika, teraz należałoby się skrzyknąć w większą grupę i złożyć pozew zbiorowy do sądu, żądając wypłaty należności od skarbu państwa, skoro ani „Zachem”, ani jego właściciel „Ciech” nie poczuwają się do odpowiedzialności.
- Liczę na odzew moich dawnych kolegów - dodaje Czesław Bilicki.
Były „Zachem” jest w fatalnej sytuacji finansowej - jego zadłużenie wynosi 33 mln 831 tys. zł (wg stanu na 31 grudnia 2012 r.). Kilkuset pracowników zostało zwolnionych. Część zarejestrowała się w urzędzie pracy, część wyjechała za pracą za granicę. Były dyrektor zakładów Konrad Mikołajski ma zostać nowym prezesem miejskiej spółki Pro Natura.
