Przypomnijmy, członkowie tej grupy chcieli zwołania referendum w sprawie odwołania Konstantego Dombrowicza z funkcji prezydenta miasta Bydgoszczy. To się nie udało, bo zebrali zbyt mało podpisów mieszkańców. Ich działania wielokrotnie komentował Konstanty Dombrowicz.
- W swoich wypowiedział naruszył nasze dobra osobiste, znieważył i pomówił - mówi Jacek Moniuk, jeden z członków grupy. Czym prezydent uraził członków grupy?
- Na stronie www.bydgoszcz.pl w artykułach "Uwaga, uwaga na podpisy i dane osobowe..." oraz "Prezydent dziękuje mieszkańcom, że po raz trzeci obdarzyli go zaufaniem" użyto na przykład słów: "w składzie tej grupy jest (...) dwóch dziewiętnastolatków "adiutantów posła", "antyklerykalny radca producentów rzepaku", "grupa anonimowych ludzi, którzy próbowali siać zamęt w mieście". Stwierdzono, że "pozostają jednak pytania, kto za tą garstką ludzi stał, kto ich finansował i co takimi działaniami chciał osiągnąć" - kategorycznie mówi Jacek Moniuk. - Na antenie Radia Gra inicjatorów referendum nazwał "grupą osób sfrustrowanych". To są pomówienia i zniewagi!
Piotr Cyprys, Stanisław Januszkiewicz, Leszek Karwecki, Romuald Klim, Jacek Moniuk, Barbara Parucka, Łukasz Religa i Krzysztof Rogucki chcą więc oficjalnych przeprosin. Reprezentuje ich Jacek Gutkowski z kancelarii prawniczej w Toruniu. - Dla mnie sprawa jest dość oczywista. Nie mam żadnych wątpliwości, że naruszono dobra osobiste moich klientów - powiedział nam prawnik.
Do ratusza nie dotarło
Dowiedzieliśmy się, że we wtorek do ratusza zostało wysłane pismo z oficjalnym żądaniem przeprosin.
- Nic mi jednak w tej sprawie nie wiadomo - stwierdziła Beata Kokoszczyńska-Gorlicka. Zapytana o to, czy prezydent ma zamiar przeprosić - dopowiedziała: - Nie będziemy komentować sprawy, dopóki nie otrzymamy oficjalnej wiadomości.
Czego dokładnie oczekują inicjatorzy referendum? - Chcemy, aby komunikat z przeprosinami widniał na stronie miasta www.bydgoszcz.pl jako pierwsza pozycja w dziale "Aktualności" przez siedem dni od daty publikacji, a potem przechowywany był w archiwum przez sześć miesięcy - mówi Jacek Moniuk.
Jeśli jednak w terminie do 5 dni od daty otrzymania pisma, prezydent nie opublikuje przeprosin w podanej przez członków grupy formie, sprawa trafi do sądu. Inicjatorzy referendum skierują sprawę na drogę postępowania zarówno cywilnego z powództwem o ochronę dóbr osobistych, jak i karnego. A pomówienie dokonane za pomocą środków masowego komunikowania zagrożone jest m. in. karą pozbawienia wolności do lat 2, natomiast zniewaga zagrożona jest m. in. karą pozbawienia wolności do roku.
I pozwali Sztybla
Do sądu trafił już pozew o ochronę dóbr osobistych przeciwko radnemu, Michałowi Sztyblowi. - Pan Michał Sztybel określił nas mianem "pożytecznych idiotów" oraz bezpodstawnie twierdził, że działają oni na zlecenie osób trzecich - powiedział Jacek Moniuk. - Żądamy, aby zapłacił 15 tysięcy złotych na cele społeczne i przeprosin wszędzie tam, gdzie jego słowa były cytowane - w lokalnych gazetach, radiu PiK i radiu Gra - na jego własny koszt.
Poprosiliśmy radnego o komentarz. - Jak dotąd nie otrzymałem jeszcze pozwu, a sami zainteresowani mnie nie poinformowali, co też świadczy o szczerości ich intencji - mówi Michał Sztybel. - Mówiąc "pożyteczni idioci" nie miałem zamiaru nikogo obrazić. To publicystyczne określenie używane na osoby, które działają w dobrej intencji, ale na rzecz złej sprawy. Co do działania na rzecz osób trzecich - każdy z członków grupy był politycznie z kimś związany. W mojej ocenie ich działania nie wynikały z troski o dobro miasta. Być może byli oni nieświadomie wykorzystywani przez siły polityczne. To jednak moja ocena sytuacji.