Policja zatrzymała rodziców czteromiesięcznego chłopczyka. Chłopiec trafił do szpitala w stanie skrajnego odwodnienia. Miał też zmiany na skórze. Pogotowie miała wezwać znajoma pary, którą - podczas odwiedzin - zaniepokoił stan dziecka.
Chłopczyk został przyjęty na oddział dziecięcy Szpitala Specjalistycznego nr 2 w Bytomiu w stanie skrajnego odwodnienia, miał liczne odparzenia oraz infekcję dróg moczowych. Na szczęście stan jego zdrowia już się poprawia.
Na razie nie ma podstaw, aby zarzucić rodzicom, że znęcali się nad synkiem.
- Zostali jednak objęci policyjnym dozorem i dwa razy w tygodniu muszą się stawiać w komisariacie - mówi Dorota Nowak, szefowa bytomskiej Prokuratury Rejonowej.
Ojciec i matka chłopca usłyszeli już zarzuty narażenia dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Grozi im więzienie. O dalszym losie dziecka zadecyduje sąd.
Czteromiesięczny chłopczyk trafił na oddział dziecięcy Szpitala Specjalistycznego nr 2 w Bytomiu we wtorek, 16 sierpnia. Jego rodzice: 22-letnia kobieta i jej o rok młodszy partner mają dozór policyjny. Prokuratura zbada, czy i w jakim stopniu zaniedbywali swojego synka. Para ma też półtoraroczną córeczkę. Dziewczynka nie była zaniedbana. Trafiła pod opiekę babci.
Dziecko zostało przyjęte na oddział w stanie skrajnego odwodnienia.
- Miało niski poziom elektrolitów, liczne odparzenia - opisuje stan malucha docent Krystyna Stencel-Gabriel, pediatra ze Szpitala Specjalistycznego nr 2 w Bytomiu. - Okazało się też, że ma infekcję dróg moczowych, co mogło mieć też wpływ na słaby przyrost wagi - wyjaśnia lekarka.
Nie wyklucza jednak także błędów w karmieniu, chociaż wszystko wskazuje na to, że do trzeciego miesiąca maluszek przybierał na wadze tak, jak powinien. Pogotowie wezwała znajoma rodziców chłopczyka.
- Kobietę zaniepokoił stan malucha - mówi Tomasz Bobrek, rzecznik prasowy policji w Bytomiu. - Chłopczyk nawet nie płakał, tak był wycieńczony. Na twarzy miał zmiany skórne od odleżyn - opisuje rzecznik. Jak zaznacza policjant, rodzice dziecka byli trzeźwi. Nie byli też wcześniej karani.
- Kilka razy zdarzyły się tam interwencje, sąsiedzi narzekali, że jest zbyt głośno. Nie było jednak zastrzeżeń, co do opieki nad dziećmi - podkreśla Tomasz Bobrek. Rodzice nie potrafili odpowiedzieć na pytanie, dlaczego doprowadzili swoje dziecko do stanu skrajnego odwodnienia.
- Kobieta mówiła, że dziecko nie chciało jeść, ale liczyła, że mu to przejdzie i stan się poprawi - opowiada Bobrek.
Jak się dowiedzieliśmy, oboje nie pracują, mężczyzna jeszcze się uczy, jest też zarejestrowany w Powiatowym Urzędzie Pracy w Bytomiu. Rodzina jest pod opieką bytomskiego Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie.
- Od kwietnia do lipca pracownik socjalny odwiedzał rodzinę - mówi Rafał Szpak, dyrektor MOPR-u w Bytomiu. - Dziecko do lipca na pewno było jeszcze w dobrym stanie - zapewnia Szpak.
Wiele wskazuje na to, że dramat dziecka ma źródło w tym, że rodzina jest niezaradna wychowawczo. - Podjęliśmy już decyzję, że zostanie przydzielony asystent rodzinny, bo wszystko wskazuje na małe doświadczenie młodej matki - dodaje dyrektor. Na razie jednak nie ma jeszcze decyzji o tym, czy dziecko wróci do rodziców. Obojgu grozi też kara więzienia do pięciu lat.
*Trąba powietrzna w Chorzowie ZOBACZ NOWE WIDEO I ZDJĘCIA
*Wakacje przedłużne. To prezent MEN dla uczniów
*Pielgrzymka kobiet do Piekar Ślaskich 2016 ZDJĘCIA + WIDEO
*Dzieci zasypiają w każdych warunkach NAJŚMIESZNIEJSZE FOTKI
*Sprawdzony i prosty przepis na leczo SPRÓBUJ I SIĘ PRZEKONAJ
*W pełni wyposażone mieszkanie w centrum Katowic może być Twoje! Dołącz do graczy loterii "Dziennika Zachodniego"