- Na pewno są ogrody o wiele piękniejsze - wyznaje skromnie pani Maria Chodor z Inowrocławia. To jednak nie ona, ale sąsiedzi z ulicy zachęcili nas do tego, byśmy odwiedzili to miejsce. Mnóstwo tu misternie poprzycinanych iglaków, ścieżek i ścieżynek, oczek wodnych, żywopłotów, ozdób wykonanych z drzewa, małych domków dla ptaków.
Ludzie przychodzą, obserwują, podpatrują. Niektórzy nawet robią sobie zdjęcia. Państwo Maria i Jan Chodor chętnie odpowiadają na pytania przechodniów. - Dla mnie mój ogród to jest życie, relaks i spokój. Kosztuje sporo wysiłku fizycznego. Daje jednak olbrzymią radość i satysfakcję. Radość jest podwójna, gdy i komuś nasz ogród się podoba - wyznaje pani Maria.
Nie zawsze jednak było tu tak pięknie. Gdy ponad 20 lat temu kupowali tę działkę, mnóstwo tu było zielska, dziko rosnących krzaków, głębokich wykopów. Pan Jan prowadził zakład budowlany. Tutaj gromadził sprzęt i potrzebne do pracy materiały.
Działka przechodziła różne okresy. Najpierw było tu gruzowisko. Wreszcie gospodarze zaczęli ją cywilizować. Najpierw pojawiły się warzywa, potem kwiaty.
- Z czasem zobaczyliśmy, że warzyw, które się tutaj rodzą, jest dla nas za dużo. Nie mogliśmy znaleźć ludzi, którzy chcieliby od nas je zabierać. Uznaliśmy więc, że jest to syzyfowa praca. Po okresie warzywno-kwiatowym zaczęliśmy myśleć o ogrodzie typowo ozdobnym - wspomina. Dzięki panu Janowi i jego umiejętnościom w ogrodzie pojawiły się też dodatkowe atrakcje: ozdoby z drewna, oczka wodne, budki lęgowe dla ptaszków.
Pani Maria lubi aktywny wypoczynek. - Czasami mąż mówi: "już przestań, odpocznij" lub otwiera okno i woła: "może przyniosę ci piżamę?". Zawsze jest coś do poprawki, do przycięcia, do skubnięcia - wyznaje z uśmiechem pani Maria, a pan Jan dodaje: - Żona ma wrodzone wyczucie piękna.
Oboje cieszą się z tego swojego małego raju na ziemi.