Dotarliśmy do wyników wewnętrznej kontroli jaką służby toruńskiego magistratu przeprowadziły w Zakładzie Gospodarki Mieszkaniowej. Wyniki lustracji są szokujące.
Aneks bez umowy
Okazało się, że zaległości czynszowe wynoszą już prawie 5 mln zł (z odsetkami ponad 7 mln). Tymczasem rocznie do kasy ZGM-u powinno, z tego tytułu wpływać, 1,9 mln zł.
Władze miasta od lat głowią się jak wybrnąć z tej sytuacji tymczasem okazuje się, że, przynajmniej część długów, narosła z powodu niegospodarności ZGM-u. Bo jakże inaczej nazwać sytuację, w której jeden z lokatorów z ul. Mickiewicza nie płaci już od 9 lat, co więcej przebywa za granicą, w dodatku bezprawnie podnajął lokal innej osobie, a szefowie Zakładu nie wymówili mu najmu. Inna osoba, mieszkająca przy ul. Kochanowskiego, najwyraźniej zajęła lokal samowolnie, w każdym razie nikt w ZGM-ie nie podpisał z nią umowy najmu. Za to w dokumentacji znalazł się aneks do nieistniejącej umowy.
Roboty bez przetargu
Kontrola wykazała też, że mniejsze roboty remontowe, ale rocznie wcale nie za małe pieniądze, bo rzędu 700 tys. zł, zlecano bez przetargu i zwykle tym samym firmom. Na przykład na terenie ADM-u nr 5, który dokładnie sprawdzili kontrolerzy, w 2002 r. aż 75 proc. zamówień przypadło ośmiu firmom, rok później sześć zakładów wykonało 79 proc. prac. Zlecenia od ZGM-u dostawały i to wiele razy, firmy, które winne są Zakładowi pieniądze z tytułu nieopłaconego czynszu.
Przypomnijmy, że niedawno ujawniliśmy, iż dyrekcja ZGM-u "z wolnej ręki" zleciła sprzątanie komunalnych budynków "zaprzyjaźnionym" prywatnym firmom. Wprawdzie ogłoszono przetargi, ale tak przygotowano specyfikację przetargową, że trzeba było je unieważnić. Kosztuje to miasto ponad 50 tys. zł miesięcznie.
Poprawki bez parafki
Kontrolerzy wykryli też podobny przypadek w związku z remontem centralnego ogrzewania w jednym z budynków na Bielanach. Mimo, że o konieczności wykonania tych prac wiedziano od dawna, przetarg został przygotowany tuż przed sezonem grzewczym. "Z braku czasu" robotę zlecono w trybie bezprzetargowym.
Okazało się też, że w kilku przypadkach umowy były poprawiane, bez parafowania, w celu przesunięcia terminu wykonania. Część umów podpisał, nie mając takiego uprawnienia, wicedyrektor Włodzimierz Baranowski. Bywało też tak, że zapłatę, zamiast przelewem w terminie 30 dniowym, dokonywano gotówką, następnego dnia po dostarczeniu faktury.
Budynki bez nadzoru
Szefów ZGM-u, a zwłaszcza pełniącego ostatnio obowiązki dyrektora Marka Wiśniewskiego, obciążają jeszcze dwie inne sprawy, o których w raporcie pokontrolnym nie ma mowy. W podlegających im gminnych nieruchomościach, kupionych od wojska koszarach na Podgórzu oraz budynku po byłej "Agrze" doszło do kradzieży i dewastacji. W pierwszym przypadku prezydent Michał Zaleski ukarał wczoraj M. Wiśniewskiego upomnieniem.
O drugim chyba jeszcze nie wie. Problem w tym, że budynek przy Woli Zamkowej został sprzedany prywatnemu przedsiębiorcy, który chciał tam urządzić pierwszą w mieście kręgielnię. Nie wiadomo jednak czy dojdzie do inwestycji, gdyż stan gmachu jest tak zły, iż wymaga on znacznie większych nakładów niż można było przypuszczać.
Konkursu bez rozstrzygnięcia
Wczoraj prezydent Michał Zaleski ogłosił drugi konkurs na stanowisko dyrektora ZGM-u, Eugeniusz Wiśniewski dotychczas zajmujący to stanowisko przechodzi na emeryturę. Wkrótce emerytem zostanie także jego zastępca Baranowski. Pierwszy unieważniono, po pierwszej turze, z powodów formalnych. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, największe szanse na zwycięstwo miał wówczas... M. Wiśniewski.**
