Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zakłamana bitwa pod Lenino. Propagandowy gwałt na żołnierskiej pamięci

Roman Laudański
Roman Laudański
Gen. Zygmunt Berling
Gen. Zygmunt Berling ze zbiorów WBH
Rozmowa z Kamilem Andułą, pracownikiem Wojskowego Biura Historycznego, absolwentem UMK w Toruniu.

- Bitwa pod Lenino została wykorzystana w micie założycielskim PRL? Miała być symbolem nowego. “ludowego” wojska?
- Już w 1944 roku w jednostkach tzw. Ludowego Wojska Polskiego hucznie obchodzono pierwszą rocznicę bitwy pod Lenino. Na uroczystości zapraszano polskich i radzieckich weteranów tej bitwy. Władze komunistyczne nadały tej bitwie wielkie znacznie, to właśnie był początek mitu założycielskiego nowego państwa i wojska. W późniejszych latach jeszcze bardziej podkreślano jej znaczenie, co wyrażało się m.in. ustanowieniem w jej rocznicę święta LWP. Taka decyzja zapadła w 1950 roku.

- Ze szkoły podstawowej pamiętam reprodukcje obrazu Michała Byliny “Lenino”. Ten wyidealizowany i powszechny obraz obecny był także na kartkach pocztowych, pocztówkach, znaczkach pocztowych. Propaganda przedstawiała bitwę pod Lenino jako militarny sukces?
- Od początku traktowana była jak zwycięstwo, a właściwie taką narrację narzuciła propaganda. Prasa sowiecka i polska, podległa Związkowi Patriotów Polskich, już przed bitwą była przygotowana do świętowania zwycięstwa. Przed bitwą żołnierze pisali do gazety “Wolna Polska” prośby o stworzenie mapy, na której będą nanoszone kolejne sukcesy polskiego wojska od Lenino, w kierunku Mińska i dalej na Warszawę. Wierzyli, że to musi się udać i będzie to najkrótsza droga do kraju.

- Proszę przybliżyć sytuację historyczną przed bitwą. Czy Stalin był przekonany, że Polacy będą walczyć?
- Formowanie wojsk polskich zależnych od władz ZSRS zaczęto po ujawnieniu sprawy Katynia, kiedy oficjalnie stosunki między Związkiem Sowieckim a Rządem Polskim na uchodźstwie w Londynie zostały zerwane. Stalin miał już wtedy wolną rękę i mógł przystąpić do tworzenie lojalnego wobec siebie ośrodka politycznego i wojskowego. Od maja do lipca 1943 roku trwało formowanie 1 Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki pod dowództwem pułkownika, a następnie generała majora Berlinga. 15 lipca żołnierze złożyli przysięgę na terenie obozu sieleckiego w Moskiewskim Okręgu Wojskowym, a 1 września ruszyli na front. Lenino miało być ich sprawdzianem. Z przyczyn czysto politycznych trzeba było rzucić dywizję do walki i pokazać światu, jak dobrze się bije.

- Dlaczego sprawdzianem miał być akurat ten odcinek frontu?
- Jesienią 1943 r. celem strategicznym Sowietów była miasto Orsza, do które chcieli zdobyć uderzeniem z rejonu Lenino. Z terenu położonego pomiędzy Smoleńskiem a Orszą, między Dnieprem a Dźwiną wiedzie najkrótsza droga z Moskwy przez Smoleńsk do Warszawy. To tzw. brama smoleńska dla wojsk idących ze wschodu na zachód. Rzucenie tej dywizji na ten odcinek frontu podkreślało, że Polacy do kraju idą najkrótszą drogą , czego nie można było powiedzieć o armii Andersa, która znajdowała się na Bliskim Wschodzie.

- Skąd kościuszkowcy znaleźli się na terenie ZSRR?
- W szeregi 1 Dywizji Piechoty wstępowali Polacy deportowani z polskich Kresów po 17 września 1939 roku. A jeśli chodzi o kadrę oficerską, to w przytłaczającej większości stanowili ją oficerowie Armii Czerwonej odkomenderowani do Wojska Polskiego z woli Stalina. Większość przedwrześniowych oficerów albo odeszła z armią Andersa, albo została zamordowana w Katyniu. Z Armii Czerwonej dobierano osoby o polskim pochodzeniu, ale w większości byli to oficerowie całkowicie zrusyfikowani. Kiepsko mówili po polsku, mieli problem z dyscypliną, nadużywali alkoholu, stosowali przemoc wobec podwładnych. Wielu miało wręcz wrogi stosunek do idei powstania państwa polskiego. Byli wychowani w duchu sowieckiej propagandy, którą przedstawiała “białą” Polskę w jak najgorszym świetle. Obawiali się również o własne życie. W 1937 roku, w okresie tzw. wielkiej czystki pod byle pretekstem skazywano ludzi na śmierć. Spodziewali się, że gdyby eksperyment z polskim wojskiem nie wyszedł, to mogą ich dosięgnąć konsekwencje z powodu służby w tej formacji.

- Generał major Berling brał udział w wojnie polsko – bolszewickiej, a później dowodził kościuszkowcami.
- W czasach PRL można było usłyszeć, że dzięki Berlingowi udało się wyprowadzić do kraju Polaków deportowanych na wschód Rosji. Jest to mit. Fakty są takie, że w ZSRS o wszystkim decydował Stalin. On był panem życia i śmierci dla setek tysięcy Polaków. Gdyby na dowodzenie nie zgodził się Berling, to dywizją dowodziłby Karol Świerczewski lub Stanisław Popławski. Berling był tylko narzędziem w ręku Stalina. Propagandowo uwiarygadniał wojsko.

- Był złym, dobrym dowódcą?
- Nie rozumiał nowoczesnej wojny, nie znał taktyki wojsk niemieckich. Miał średnie umiejętności dowódcze. Widać to było nie tylko pod Lenino, ale i podczas walk na przyczółkach wiślanych pod Dęblinem i Puławami. Myślał szablonowo kategoriami wojny 1920 roku. Nie zawsze rozumiał taktykę oraz system dowodzenia Armii Czerwonej. Z tego powodu popadał w konflikty z przełożonymi, np. z dowódcą 33 armii, której podlegali pod Lenino kościuszkowcy.

Kamil Anduła, pracownik Wojskowego Biura Historycznego, absolwent UMK w Toruniu
Kamil Anduła, pracownik Wojskowego Biura Historycznego, absolwent UMK w Toruniu

nadesłane

- Bitwa pod Lenino zyskało miano jednej z najbardziej zakłamanych bitew, czy słusznie?
- Teza jest jak najbardziej słuszna. Przede wszystkim bitwa pod Lenino została przegrana, a od początku przedstawiano ją jako wielkie zwycięstwo polskiego żołnierza. W PRL pomijano milczeniem setki polskich żołnierzy, którzy trafili do niemieckiej niewoli. Wstydliwa prawda. Uważano ich za zaginionych bez wieści, choć taka kategoria nie występowała w jednostkach Armii Czerwonej.

- To były przypadki jawnej dezercji? Polacy przed bitwą uciekli do Niemców? Byli zesłańcy nie mieli specjalnych powodów, by kochać Rosjan.
- Rozdzielmy dwie sytuacje. Przed bitwą doszło do dezercji grupy polskich żołnierzy. Jej liczebność szacowana jest od kilkunastu do 25 żołnierzy. Przekazali oni Niemcom szczegółowe informacje dotyczące zamiarów Sowietów, składu i uzbrojenia dywizji oraz datę 12 października 1943 roku – jako termin rozpoczęcia sowieckiej ofensywy. Druga sytuacja dotyczy już samej bitwy, podczas której duże grupy polskich żołnierzy znalazły się w krzyżowym ogniu Niemców, kończyła im się amunicja, a na dodatek otrzymali “przyjacielski” ogień od radzieckich artylerzystów. W tak trudnej sytuacji około 500 polskich żołnierzy poddało się Niemcom. Czerwonoarmiści byli lepiej zmotywowani przez sowiecką propagandę, stracili rodziny na terenach okupowanych, oni stawiali dużo bardziej zacięty opór. W takiej samej sytuacji taktycznej Rosjanie walczyli z dużo większą zaciekłością niż polscy żołnierze, którzy ze Związkiem Sowieckim mieli jak najbardziej fatalne doświadczenia, a bitwa pod Lenino była ich pierwszą walką. Oni nie znali realiów niemieckiej okupacji w Polsce i nie uważali Niemców za wroga, z którym należy walczyć do ostatniej kropli krwi.

- Atak Polaków podobno miały na skrzydłach wspierać oddziały czerwonoarmistów. Niemcy po drugiej stronie rzeki Mierei byli lepiej okopani i wstrzelani w polskie pozycje.
- Rzeka Miereja była wąska. Płynęła w dolinie pokrytej torfowiskami między wzgórzami. Jednostki pancerne miały problem z jej sforsowaniem. Sowieckie wojska saperskie nie przygotowały przejść przez torfowisko dla czołgów. Mosty na rzece były, ale w grząskim gruncie za rzeką, czołgi nie były w stanie wesprzeć atakujących Polaków. Co do jednostek radzieckich na skrzydłach, to przypomnę, że w latach 90. obowiązywała wersja, że oni specjalnie nie poszli do przodu, by wykrwawić kościuszkowców. To mit niezgodny z prawdą. Sowieckie dywizje miały wyjątkowo niskie stany liczbowe. Polska dywizja liczyła 12,8 tys. żołnierzy, sowieckie dywizje skrzydłowe miały poniżej 5 tys. żołnierzy. Rosjanie także szturmowali pozycje niemieckie, ale – przy tak niskich stanach osobowych, ponosili makabrycznie wysokie straty. Procentowo nawet wyższe niż wśród Polaków. Polska dywizja korzystała na przewadze sowieckiej artylerii, która na pewien czas obezwładniła niemiecką obronę, dzięki czemu Polakom udało się wbić głębiej w pozycje niemieckie niż jednostkom sowieckim. Z tego powodu od południa 12 października Polacy atakowani byli od czoła i obu skrzydeł. Dywizja znalazła się – jak mówi się w wojskowym żargonie – w “worku” o powierzchni dwa na dwa kilometry. Niewielkie skrawek wyrwany stronie niemieckiej. Niemiłosiernie ostrzeliwany przez Niemców. Polacy ponosili wtedy naprawdę ciężkie straty. Nic dziwnego, że wielu z nich się wtedy poddało.

- Można odmówić męstwa Polakom? Czy można to w ogóle oceniać, że np. pod Monte Cassino byli bardziej waleczni niż pod Lenino?
- Wojsko to system, na który składa się m.in. uzbrojenie, logistyka, dowodzenie oraz masy żołnierskie. To wszystko musi działać na każdym szczeblu. W przypadku Lenino zawiodła kadra oficerska. Wielu oficerów nie powinno znaleźć się na stanowiskach, które piastowali. Brakowało dobrych oficerów, którzy znaliby swoich żołnierzy i potrafiliby nimi dowodzić. Nominacje często były przypadkowe. Kierowano się kwestiami narodowościowymi, a nie kompetencjami. Tak na przykład czołgi T-34 1. pułku nie sforsowały rzeki Mierei, nie wsparły Polaków, gdyż dowódca tego pułku, podpułkownik Anatol Wojnowski znajdował się pod wpływem alkoholu i całkowicie zaniedbał swoje obowiązki.

- Pewnie nie on jeden, każdy marzył o szklance samogonu.
- Tylko mówimy o dowódcy pułku! Taka postawa wpływa dezorganizująco na podwładnych i paraliżuje dowodzenie na niższych szczeblach. Pod Lenino kadra popełniała błędy w dowodzeniu, nie panowali nad żołnierzami, co było głównym powodem tego, że jednostki ponosiły aż tak wysokie straty. A zwykłym żołnierzom nie sposób odmówić męstwa. W tak ciężkich warunkach próbowali wykonywać rozkazy. Nie dość, że pod silnym ogniem atakowali Niemców, to jeszcze byli ostrzeliwani przez sowiecką artylerię! W którymś momencie bitwy żołnierze przeżyli załamanie. Próg odporności na straty został przekroczony, co skończyło się przypadkami poddawania się Niemcom.

- Straty po stronie kościuszkowców były wysokie?
- Tragicznie wysokie. Najwyższe w pierwszych godzinach bitwy. 1 Pułk Piechoty przed bitwą od Lenino liczył ok. 3,5 tys. żołnierzy, a z bitwy wyszło zaledwie pięciuset. Szok. Załamanie zaczęło się wraz z niemieckim kontratakiem. Niemcy użyli małych sił: trzy działa szturmowe, i kompania piechoty, ale ten atak całkowicie zaskoczył polskie dowództwo. Wybuchła straszliwa panika. Polscy żołnierze rzucali broń, poddawali się lub uciekali. Na tyłach czekali oficerowie polityczno-wychowawczy grożący im bronią. Wysyłali ich z powrotem na front, a oni trafiali na kolejnych uciekających z pola bitwy, co potęgowało chaos. Tak naprawdę był to koniec działań zaczepnych, koniec bitwy. Zdezorganizowane pododdziały nie był w stanie wykonywać działań bojowych. Zawiodła kadra oficerska, a żołnierze – no cóż, bez odpowiedniego dowództwa doszło do takiej, a nie innej sytuacji pod Lenino.

- To – jak piszą niektórzy – była najkrwawszą bitwa polskich żołnierzy?

- W nowoczesnej wojnie, toczonej na wielką skalę ciężko to zmierzyć. Inną skalę ma bitwa w Normandii, a inną tak małe starcie jak bitwa pod Lenino. Ze względów operacyjnych, dużo większą i bardziej krwawą była bitwa pod Budziszynem stoczona w kwietniu 1945 r. Bitwa pod Lenino była krótka, a dla polskiej dywizji zakończyła się już 13 października. Z tego powodu polskie straty bezwzględne nie były tak wysokie jak pod Budziszynem, ale zostały poniesione w krótkim czasie i sięgały blisko 30 procent stanu dywizji. Gdyby wieczorem 13 października 1943 roku polska dywizja rzeź trwałaby dalej. Polaków zastąpiły dwie dywizje sowieckie z odwodu dowódcy 33 armii. Bitwa pod Lenino trwała do 18 października.

- Choć oficjalnie mówiło się o dwóch dniach: 12 i 13 października. W historii i propagandzie irytuje mnie tak wybiórcze podejście do żołnierzy. W PRL nie wolno było mówić o AK, za to budowano pamięć wygodną dla rządzących. Później przywracano pamięć o AK, a teraz ich miejsce zajęli żołnierze wyklęci, a potępia się tych z LWP.
- Jestem historykiem, naukowcem. Interesują mnie detale, a nie propaganda polityczna, czy to, jak media traktują poszczególnych żołnierzy czy tradycje oręża polskiego.

- Nie media, a raczej politycy…
- Zajmuję się wojskiem, pododdziałami biorącymi udział w bitwie. Ich uzbrojeniem, stratami, taktyką. Układam opowieść o Lenino nie z propagandowych przekazów, a z dokumentów.

Obraz tej bitwy jest zatrważający i świadczy o propagandowym zakłamaniu komunistów. Wobec żołnierzy, którzy tam walczyli, postąpiono bardzo niesprawiedliwie i nieuczciwie. Przecież oni przeżyli tę masakrę, widzieli ją na własne oczy, a później widzieli i słyszeli, jak o tej bitwie opowiadano. Tragiczny dysonans.

Wspomnienia żołnierzy spod Lenino znajdują się w archiwach. Nawet jeśli ktoś je publikował, to były one niemiłosiernie cenzurowane. Wycinano z nich całe fragmenty świadczące o krwawej masakrze. Propaganda dokonywała gwałtu na żołnierskiej pamięci o tej bitwie. W PRL słyszało się tylko piękną wersję tej bitwy, powtarzano heroiczny mit. To straszliwa niegodziwość wobec żołnierzy. Wobec ich pamięci, wspomnień, które zostały tak straszliwie zakłamane. Weteranów hołubiono, nagradzano medalami, ale co oni tak naprawdę wtedy czuli? Przecież znali prawdę. Na dodatek pod Lenino walczyli również czerwonoarmiści. Oficjalna propaganda PRL nie rozwijała się za bardzo na ich temat, bo przecież nie wolni było krytykować największego sojusznika. Oficjalnie bitwa trwała dwa dni 12 i 13 października, a przecież niezwykle ciężkie walki toczyły się pod Lenino do 18 października, tylko o tym nie mówiono, ażeby nie krytykować Armii Czerwonej. Ówcześni historycy mieli dostęp do dokumentów, także niemieckich. Mogli badać bitwę od strony akt sowieckich i niemieckich, ale utrzymanie mitu o bitwie wymagało pomijanie tych źródeł i trzymanie się mocno niekompletnego obrazu propagandowego. 

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska