Na ulicy Klasztornej, popołudniu, w centrum Świecia dwoje starszych ludzi trzyma transparent, z którego wynika, że żądają widzenia swoich wnuków. Przechodnie są sprawą bardzo zainteresowani. Zatrzymują się, pytają: dlaczego wyszli na ulicę?
Wczoraj w tej sprawie odebraliśmy kilka telefonów. - Co się stało? - docieka Czytelnik. - Chciałem pomóc... podejść, ale policja tak szybko przegoniła tych państwa, że nie zdążyłem zareagować.
Sprawa rodzinna
Jak się dowiedzieliśmy, dziadkowie dwukrotnie byli pouczani przez policję. - To skomplikowana sprawa rodzinna - ucina Marek Rydzewski, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Świeciu. Nie chce o niej mówić. - Dziadkowie zostali tego dnia dwa razy pouczeni i poproszeni o spokój. Funkcjonariusze uznali, że na transparencie nie było żadnych obraźliwych treści, dlatego dziadkowie nie zostali za niego pociągnięci do odpowiedzialności.
Trzeba to zgłosić
Warto dodać, że nie była to pikieta. Żeby publiczne wyrażanie zdania można było nazwać wiecem bądź pikietą, musi w nim uczestniczyć ponad 15 osób. Wymaga to pozwolenia z urzędu gminy. Wiadomość o planowanym wiecu musi tam trafić nie później, niż trzy dni wcześniej. Powinna ona zawierać dokładne dane organizatora. Poza tym trzeba opisać, w jakim celu wiec jest organizowany, jaki ma program, a nawet w jakim języku będą przemawiać uczestnicy. Dodać trzeba też czas trwania zgromadzenia i liczbę uczestników.
Mogą odmówić
Urząd zazwyczaj zgadza się na wiec. Burmistrz nie ukrywał, że przystałby nawet na paradę równości, choć jej nie pochwalał. Są jednak wyjątki: jeśli urzędnicy uznają, że wiec może zagrozić życiu lub zdrowiu ludzi albo zniszczone może zostać cudze mienie.
Za zorganizowanie zgromadzenia bez odpowiednich zezwoleń grozi kara: aresztu do dwóch tygodni, więzienia do dwóch miesięcy albo grzywny.