Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zalew Koronowski - kto da więcej

JERZY OSTASZKIEWICZ
Dzierżawa Zalewu Koronowskiego to łakomy kąsek. Nie dość, że zbiornik można eksploatować rybacko, to jeszcze da się odcinać kupony od sprzedaży zezwoleń na amatorski połów ryb. Żeby jednak wziąć, trzeba najpierw dać. A o to trudniej. W czyje zatem ręce trafi olbrzymi zbiornik?

Zalew Koronowski powstał na początku lat sześćdziesiątych na skutek spiętrzenia Brdy i zajmuje 15 kilometrów kwadratowych, a jego głównym walorem jest różnorodność składowych akwenów i silnie rozwinięta linia brzegowa. Zbiornik od jedenastu lat użytkuje Polski Związek Wędkarski. Akwen w przeszłości nadmiernie wyeksploatowany wymagał przebudowy gatunkowej rybostanu i to w pewnym stopniu się udało. Przede wszystkim trzeba wpuścić do wody więcej pożądanych ryb drapieżnych. Tymczasem pozwolenie wodno-prawne na użytkowanie zalewu wygasło i w świetle obowiązujących przepisów bydgoski Okręg PZW musiał wystartować do konkursu ofert rozpisanego w czerwcu br. przez Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Gdańsku. Merytoryczną stronę dołączonego do oferty operatu rybackiego opiniowała Akademia Rolnicza w Szczecinie. Równolegle do konkursu przystąpiła firma Salar Jacka Kaczmarka z Torunia. Konkurs rozstrzygnięto na jego korzyść - zaproponował coroczne nakłady na zarybienie zalewu w kwocie 406,1 tys. zł wobec 117,9 tys. złotych oferowanych przez PZW.
- Nie ma żadnych merytorycznych, a już tym bardziej ekonomicznych przesłanek - mówi Lucyla Strzelczyk, dyrektor Biura ZO PZW w Bydgoszczy - aby kwoty na zarybienie rosły niebotycznie. Jeśli tak dzieje się na konkursach ofert, to ma to na celu wyłącznie utrącenie konkurentów i jest czystą spekulacją obliczoną na bezkarność. Możliwą dlatego, że rozporządzenie ministra rolnictwa nie nakłada obowiązku gwarancji majątkowej na uczestnika konkursu w postaci np. złożonego w depozycie weksla...

Protest odrzucono

Zarząd Okręgu PZW decyzję o wygraniu konkursu przez firmę Jacka Kaczmarka oprotestował, ale RZGW protest odrzucił. Pozyskał zatem bydgoski Okręg PZW dodatkowo opinie liczących się naukowców, m. in. z Instytutu Rybactwa Śródlądowego w Olsztynie, Akademii Rolniczej w Szczecinie, Międzynarodowego Centrum Ekologii PAN w Łodzi itd., związane ze strukturą zarybienia i wysokością nakładów proponowanych przez obu oferentów. Część tych opinii Okręg PZW dołączył do odwołania złożonego w Krajowej Radzie Gospodarki Wodnej oraz Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi, a ostatnio także w Ministerstwie Środowiska. Jak nam wiadomo, do podpisanie umowy między RZGW w Gdańsku a Jackiem Kaczmarkiem na razie nie doszło.
- Ponieważ mam odpowiednie przygotowanie zawodowe - powiedział telefonicznie pan Jacek Kaczmarek - i praktykę wyniesioną częściowo z zatrudnienia na stanowisku specjalisty ds. gospodarki rybackiej w toruńskim Zarządzie Okręgu PZW, nie widzę przeszkód, aby zabiegać o dzierżawę Zalewu Koronowskiego. Konkurs wygrałem i mam zamiar prowadzić na Zalewie gospodarkę rybacko-wędkarską na zasadach zbliżonych do PZW. Wędkarze nie powinni obawiać się z mojej strony podwyżek opłat za uprawnienia do amatorskiego połowu ryb. Sam chętnie do tej pory wędkowałem, miałem jeszcze jako junior dobre wyniki na konkursach, więc bolączki i potrzeby wędkujących rozumiem. Odwlekanie podpisania ze mną umowy uważam za niedopuszczalne uchybienie...
Za dużo tarlaków - mrowie narybku
Doc. dr hab. Arkadiusz Wołos z Instytutu Rybactwa Śródlądowego w Olsztynie pisze w swojej opinii m. in: "W ofercie P. Kaczmarka proponowane zarybienie narybkiem letnim sandacza - w ilości 2,7 mln sztuk narybku letniego należy uznać jako zupełne nieporozumienie. Jest to po pierwsze niezgodne z kanonami wiedzy rybackiej (wielokrotnie zawyżone dawki nieuzasadnione warunkami środowiskowymi, a zwłaszcza dostępną bazą pokarmową), a po drugie możliwościami nabycia "na rynku" takich ilości materiału zarybieniowego. Dla porównania warto wskazać, że w 2004 roku 64 duże gospodarstwa rybackie wprowadziły na użytkowaną powierzchnię 230 tys. ha jezior (co stanowi 85 proc areału jezior użytkowanych rybacko w Polsce) łącznie 2,15 mln sztuk narybku letniego sandacza (Mickiewicz, 2005). Porównanie powyższych ilości wskazuje niezbicie, że proponowane przez P. Kaczmarka zarybianie sandaczem jest po prostu absurdalne. Za podobny absurd należy uznać propozycję wprowadzenia 3000 kg tarlaków lina, co daje dawkę zarybieniową w ilości około 2 kg/ha. Także dla porównania warto podać, że odłowy gospodarcze lina z tej samej powierzchni 230 tys. ha jezior wyniosły w 2004 roku 0,33 kg/ha (Wołos i inni, 2005). Za zbyt wysokie należy także uznać nakłady na zarybianie kroczkiem suma (1000 kg), a za bardzo wysokie - trudne do zrealizowania - nakłady na zarybianie narybkiem letnim szczupaka (700 tys. szt.)."
Opinia, tym razem prof. dr hab. Rajmunda Trzebiatowskiego z Akademii Rolniczej w Szczecinie, zamyka w całości ocenę merytoryczną ofert obu konkurentów: "Opracowany przez Okręg Polskiego Związku Wędkarskiego (OPZW) w Bydgoszczy - pisze m. in. prof. Trzebiatowski - operat rybacki dla obwodu rybackiego Jeziora Koronowskie (Zalew Koronowski) na rzece Brda nr 9 i przesłany do oceny na Wydział Nauk o Żywności AR w Szczecinie uzyskał pozytywną opinię. Spełnia on bowiem nie tylko wymogi formalne, ...ale także zasady merytoryczne prowadzenia racjonalnej gospodarki rybacko-wędkarskiej odnoszące się do charakteru wód występujących w obwodzie. Uwagi p. J. Kaczmarka dotyczące ilościowego, jakościowego i rzeczowo-finansowego programu zarybiania wód obwodu (przez OPZW - przyp. red.) są bezzasadne. W przeciwieństwie do zamierzeń p. J. Kaczmarka, zakładającego wręcz absurdalne i nierealne wielkości zarybień wód obwodu niektórymi gatunkami, m. in. liczbą 2,7 mln sztuk narybku sandacza (!) i 3000 kg tarlaków lina (!) w operacie OPZW w Bydgoszczy pod względem ilościowym i gatunkowym zostały one prawidłowo dobrane i dostosowane do warunków środowiskowych wód w obwodzie."

Sami rachmistrze

Jeśli zderzyć tylko te dwie opinie z przytoczoną wcześniej wypowiedzią pana Jacka Kaczmarka, to już nic dodać i nic ująć. Główną winą trzeba jednak obciążyć niefortunne rozporządzenia Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi z dnia 12 lutego 2003 r. w sprawie konkursu ofert na oddanie w użytkowanie obwodu rybackiego (Dz. U. Nr 34, poz. 290).
Brak w nim przede wszystkim zapisu o obowiązku złożenia gwarancji majątkowej przez uczestnika konkursu. Przynajmniej do wysokości deklarowanej kwoty na zarybianie. Nikt wówczas nie mógłby mydlić oczu komisji w gdańskim RZGW absurdalnym kwotami, czyli z sufitu, żeby przebić oferty konkurentów. Nawet dwu, trzykrotnie, jak miało to miejsce przy konkursie ofert na obwody rybackie Wisły m.in. w Kujawsko - Pomorskiem.
Na koniec jeszcze jedno. Byłoby dobrze, aby w komisjach konkursowych RZGW brał udział obowiązkowo przynajmniej jeden dobrej klasy fachowiec z zawiłej mimo wszystko dziedziny rybactwa śródlądowego, niekoniecznie zaraz profesor. Od ręki odsiewał plewy od ziarna w przedkładanych operatach rybackich, opiniach. I oszczędził w ten sposób skołowanym petentom procedury późniejszych protestów, odwołań i czort raczy wiedzieć czego tam jeszcze. Na razie odnieść można wrażenie, że w komisjach zasiadają sami rachmistrze i patrzą jedynie kto da więcej.

www.pomorska.pl/ryba

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska