Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żałoba narodowa nam spowszedniała

Roman Laudański [email protected] tel. 052 32 63 125
Fot. Jarosław Pruss
O przeżywaniu żałoby narodowej trudno dziś mówić. Internauci piszą, że co weekend ginie na polskich drogach 45 osób. Czemu po nich nie ogłasza się żałoby?

Tragedia górników w kopalni, pilotów z CASY, pielgrzymów z autokaru pod Grenoble i inne. Prezydent Lech Kaczyński już po raz szósty ogłosił żałobę i w przeddzień pląsał z żoną na dożynkach w Spale. Czy żałoba narodowa nam nie spowszedniała? Czy jest sens w jej ogłaszaniu?

Łatwiej współczuć niż pomóc

- Żałoba jako wyraz współczucia, solidarności z ludźmi, których spotkało wielkie nieszczęście ma sens, tylko czy w wymiarze narodowym? - zastanawia się biskup Tadeusz Pieronek. - Myślę, że ważniejsze byłyby działania konkretne. Jak żałobę narodową ma wyrażać cały kraj? Współczucie jest stosunkowo łatwe. Wdowy dostają po kilka tysięcy złotych i odfajkowane. O ile sygnały napływające ze Śląska są prawdziwe, to później się tymi ludźmi nikt nie interesuje. Jest dysproporcja między tym, że państwo zdobywa się na żal i uroczystą żałobę, a z drugiej strony nie widzi problemów, które się wiążą ze śmiercią górników. Widziałbym to odwrócone. Żałoba i współczucie - owszem, trzeba współczuć ludziom, ale solidarność powinna się przejawiać w działaniach państwa. Żałoba narodowa powinna się czymś konkretnym wyrazić. Nie spuszczeniem głowy. Dlatego ważniejsza jest pomoc państwa, społeczeństwa, które złożyłoby się na poważniejszą sumę, żeby ci ludzie mieli opiekę nie przez miesiąc czy dwa, ale dłużej.

- Mówienie o żałobie narodowej nie jest prawdziwe - twierdzi Ewa Jakubowska-Kot, psycholog kliniczny, psychoterapeuta z Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego. - To w gruncie rzeczy sytuacja, w której przeżywamy radość, że my przeżyliśmy. Wtedy jesteśmy skłonni pochylić się nad tymi, którzy coś stracili. Identyfikujemy się z myślą, że to mogło dotknąć nas osobiście. Może część ludzi ma altruistyczne uczucia i może z kimś współcierpieć, ale w każdej żałobie jest element radości, że my żyjemy. Taka jest prawda. Pisał o tym już Freud.

Hanna Łopatyńska z Muzeum Etnograficznego w Toruniu przypomina, że w naszej historii łatwiej przeżywaliśmy żałoby narodowe, np. w czasie zaborów czy po przegranych powstaniach. Polaków łączył żal za utraconą ojczyzną. Nie tylko nosiliśmy się na czarno, ale powstawała nawet żałobna biżuteria. Czarna z patriotycznymi motywami. Jednak żałoba jest sprawą indywidualną. I choć na przestrzeni wieków zmieniały się formy jej obchodzenia, kulturowe oczekiwanie jej przeżywania, to do dziś pomaga nam oswoić się z utratą bliskiej osoby.

Żałoba Marianny

Znajoma powiedziała jej: Bóg dał pierwszy rok żałoby dla ciebie, żebyś przegryzła żal. Później niewiele będziesz z niego pamiętać. Drugi rok, abyś nauczyła się nowego, samotnego życia, a trzeci, żebyś w końcu zaczęła żyć. Marianna przyznaje, że to prawda. Od śmierci męża minęło kilka lat. Pewnie, że wspomnienie boli, że w oczach pojawiają się łzy. Ale trzeba żyć. Czas rzeczywiście leczy rany, ale blizny pozostają.

- Mąż zmarł na moich rękach - wspomina Marianna. - Zdążył złapać się za serce i bezwładnie upadł. Ja bez komórki. Sąsiada wołałam, żeby wezwał pogotowie. Najpierw widziałam, jak bardzo cierpi. Później gdzieś spojrzał w dal i zobaczyłam na jego twarzy ulgę, radość. Jakby zauważył, że ma dokąd iść. Dla mnie to dowód, że po drugiej stronie jest życie wieczne, że to wszystko ma sens. Wiara pomogła mi w najtrudniejszych chwilach. Przyjechało pogotowie, chcieli reanimować. Powiedziałam lekarzowi, że już nie trzeba nic robić. Mojego Stasia już nic nie boli.

- Przez wspólne lata planujesz lata przyszłe. Później dzieci kończą szkoły i ruszają w świat. Po śmierci męża przestałam planować. Staś skończył dom, przygotował synowi wesele i umarł. I co miałam zrobić? Odwołać ślub, kiedy już wszystko dopięte na ostatni guzik? Ksiądz mi pomógł. Powiedział, żeby młodzi się żenili, bo jak zaczną odkładać, to mogą nigdy nie spotkać się przed ołtarzem. No i było to wesele. W żałobie i przez łzy. W którymś momencie na środku parkietu zaczęliśmy wszyscy śpiewać "Barkę". Ona nie kojarzy mi się z papieżem, a z moim Stasiem. A zmarł niedługo po papieżu. Razem płakaliśmy jak bobry przed telewizorem, gdy pokazywali pogrzeb Jana Pawła II.

Opowiada, że nie chciałaby być nigdy żoną górnika.

Właśnie radio nadaje informacje o śmierci czternastego górnika. Marianna opowiada o znajomej, której mąż zmarł, gdy dzieci były jeszcze małe. Rzuciła się w wir prac domowych, wywiadówek, książek i zeszytów. Łatwiej przetrawiła żałobę. Ona poczuła pustkę w domu. Codziennie widziała przedmioty, które przypominały jej męża. Czasem, gdy sytuacja ją przerastała, prosiła: Stasiu, pomóż. Daj dobrą radę. Czasem, na cmentarzu wyrzucała: ty już masz święty spokój, a ja muszę się męczyć! Po roku zdjęła czarne rzeczy. Po dwóch - trzech latach zaangażowała się ostro w pracę dla innych.

Zapewnia, że teraz wie, co powiedzieć, gdy dowiaduje się o śmierci sąsiadów czy przyjaciół. - Wiem, jakie słowo człowiek chce usłyszeć, żeby ukoić ból.

Przeżyć wszystkie rytuały

- Ważne jest także, choć czasami szalenie trudne, uczestnictwo w pogrzebie - podkreśla Ewa Jakubowska-Kot. - Wszystkie rytuały związane z pochówkiem są po to, żeby dokonała się żałoba. Pamiętam pacjentkę, która trafiła do mnie po śmierci swojego kilkuletniego dziecka. Podczas naszych spotkań odtwarzała to, co się działo w czasie choroby dziecka. Chciała to przeżyć jeszcze raz, po to, żeby się z tym wszystkim pożegnać. Jej największym żalem było to, że podczas pogrzebu była nafaszerowana lekami, że sama nie kupiła ubrania dla dziecka i go nie ubrała. Wiem, że to boli, ale nadmierna ochrona przed przeżyciem żałoby lub mówienie: "a, jakoś to będzie, poradzisz sobie", jest bez sensu. Trzeba być z tym kimś w jego stracie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska