Rozmowa z
pułkownikiem pilotem Mirosławem Łusiarczykiem
dowódcą 22. Ośrodka Dowodzenia i Naprowadzania pod Bydgoszczą
- Wasz ośrodek jest na liście tajnych obiektów?
- Tajny jest wyrażeniem potocznym, my mówimy o obiekcie specjalnym. Wejście na teren naszego ośrodka podlega specjalnym procedurom. Bez spełnienia procedur związanych z bezpieczeństwem nikt tu się nie zjawi.
- Jako dziennikarz miałem okazję wejścia, ale niezbyt daleko...
- ... tylko do strefy administracyjnej. Natomiast obiekt, w którym znajdują się elementy systemu dowodzenia i obrony powietrznej jest zabezpieczony i wymagane jest specjalne zezwolenie.
- Czym się zajmujecie?
- Nadzorujemy i kontrolujemy przestrzeń powietrzną nad obszarem Polski. W czasie pokoju dostarczamy informacji dotyczących sytuacji powietrznej, nadzorujemy też przeloty cywilnych i wojskowych statków powietrznych w strefie odpowiedzialności oraz kontrolujemy, czy każdy przelot odbywa się zgodnie z planem.
pułkownik Mirosław Łusiarczyk
- A jeśli ktoś narusza granice Polski?
- Na terenie kraju, w strefie państw NATO, dyżurują samoloty wojskowe, które mogą interweniować w takich sytuacjach.
- Kilka lat temu z murów jednostek wojskowych zniknęły tabliczki "zakaz fotografowania", a tymczasem w Google Maps, które szczegółowo pokazują każdy dom, wasz ośrodek stanowi rozmytą plamę. W dobie wywiadu satelitarnego takie działania są potrzebne?
- Nasza jednostka powołana jest do obrony granic Rzeczpospolitej i nie powinniśmy udostępniać informacji, które mogłyby być wykorzystane przeciwko nam. Zapytam czytelników: czy pełna informacja w czasie rzeczywistym o rozmieszczeniu wart, dostawach i wizytach powinna być jawna?
- Ale znają was wszyscy grzybiarze w okolicy...
- Jesteśmy odpowiednio zabezpieczeni i całodobowo pilnowani, dlatego z tym się nie zgodzę. W XXI wieku informacja jest najcenniejsza, dlatego musimy zabezpieczać się przed niepożądanym wtargnięciem na teren jednostki.
Czytaj e-wydanie »