Oddział powstał w ramach projektu współfinansowanego przez Unię Europejską w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego. Na zajęcia uczęszcza 25 maluchów. Rodzice nic nie płacą. Nie ma tylko posiłków. Dzieci przynoszą więc je z sobą.
Przedszkolaki mają pięknie wyposażoną, kolorową salę, są zajęcia z logopedą, uczą się też języka angielskiego.
Kierowniczką placówki jest Alina Rucińska, pracuje tu też studentka Barbara Skubińska.
Takie przedszkole będzie w Zamościu przez trzy lata. W tym roku zajęcia zakończą się wraz z rokiem szkolnym. Trwają już zapisy na kolejny rok.
I nic dziwnego - liczba miejsc jest ograniczona. A potrzeby - ogromne. Bo Zamość to duża i rozwojowa wieś. Liczy około 1500 (zameldowanych) mieszkańców. Oznacza to, że 25 miejsc w oddziale przedszkolnym to o wiele za mało.
- Wielu rodziców wozi więc swe pociech do przedszkoli w Rynarzewie, Szubinie, Białych Błotach, a nawet Bydgoszczy - mówi sołtys Teresa Stachowiak. - A przecież naszymi sąsiadami - bez podobnych oddziałów przedszkolnych - są miejscowości Tur i Brzózki. To także rozwojowe wsie, w których przyrasta liczba
mieszkańców. Tak więc przedszkole - takie z prawdziwego zdarzenia u nas, w
Zamościu na pewno by się przydało, nie tylko dla nas.
Bo finansowany przez Unię Europejską program "Bliżej do przedszkola", pomyślany tylko na trzy lata się przecież skończy. I co dalej?