- Początkowo przewidywał on likwidację około 30 procent połączeń regionalnych w całym kraju - powiedziano "Pomorskiej" w bydgoskim Zakładzie Przewozów Regionalnych. - Trzy dni temu mówiono, że zagrożonych jest tylko 10-12 procent takich połączeń, ale już dwa dni temu wrócono do koncepcji większych cięć. Nie wiemy na czym stoimy.
**_Brak pieniędzy
Przewozy regionalne przynoszą, niestety, bardzo duży deficyt. W założeniach miał on być częściowo redukowany dotacjami z Warszawy i Kujawsko-Pomorskiego Urzędu Marszałkowskiego. W praktyce to jednak teoria. W tym roku kolej miała dostać na przewozy regionalne w całym kraju 800 mln zł. W budżecie centralnym przewidziano na ten cel już tylko 300 mln. Jeszcze gorzej wygląda sprawa z dotacjami ze strony Urzędu Marszałkowskiego. Nie doszło nawet do podpisania stosownej umowy w tej sprawie. Kolej nie dostała więc ok. 4,5 mln zł.
Zagrożone "G"
Nie ulega już wątpliwości, że wkrótce część pociągów regionalnych nie będzie już kursować. Na razie jednak nie wiadomo, w jakim stopniu dotknie to podróżnych jeżdżących na trasach Inowrocław-Zduńska Wola Karsznice i Inowrocław-Żnin. Spodziewać się jednak należy, że część (w rozkładzie jazdy oznaczonych literką G) składów na tych szlakach kolejowych przestanie kursować.
_To wszystko wygląda na zarzynanie kolei. A przecież to najszybszy i najbardziej ekologiczny środek transportu regionalnego. Z upadku PKP ucieszą się na pewno przewoźnicy autokarowi. Nie zapewnią oni jednak standardu, który podróżni mają podczas kolejowych przejazdów regionalnych w Niemczech, czy Holandii.
**
