W piątek Zawisza rozpoczął rundę rewanżową od meczu z Arką. I znów, podobnie jak w sierpniu w Gdyni, był remis.
Zawiszanie doprowadzali jednak, dwukrotnie, do wyrównania za sprawą Kamila Drygasa (kapitan „Zetki” zdobył bramkę też w pierwszym meczu). Po raz drugi dokonał tego w doliczonym czasie gry. Ma więc gość patent na żółto-niebieskich! Ale skwitowanie występu bydgoskiej drużyny samym „wyczynem” jej pomocnika byłoby niewystarczające.
Przed meczem nurtowało nas pytanie, jak ekipa Macieja Bartoszka wykorzystała czas od ostatniego, przegranego 0:1, meczu w Katowicach (7.11)?- Wykonaliśmy naprawdę dużo pracy, skupiając się na elementach gry, które wymagały szczególnego potraktowania i poprawy - zdradził trener przed pierwszym gwizdkiem spotkania z Arką.
Efekty były, rzeczywiście, dużymi fragmentami widoczne. Zdecydowanej poprawie uległa motoryka. Także organizacja gry obronnej; bydgoszczanie nie stracili goli po akcjach rywali. Oba obciążają wyłącznie Sapelę! Dosyć poprawnie wyglądały działania zespołu w środku pola. Średni pressing i szybki odbiór piłki dawały efekty.
Niestety, w piątek Zawisza miał podcięte skrzydła. Patejuk i Smektała zawiedli, wsparcie nie przyszło też od Kamińskiego i Nykiela. Lewicki nie „żył” więc z podań kolegów. Stąd tylko wyszarpany remis!
Zawisza Bydgoszcz zremisował z Arką Gdynia [zdjęcia]