Wrzesień rozpoczął się od wyjazdowej porażki porażki z Polonią Środa Wielkopolska 2:3; potem był remis 3:3 w Stargardzie z Błękitnymi, bydgoszczanie przegrywali 0:3 do przerwy i odmienili losy meczu w drugiej połowie; następnie zwycięstwo u siebie z Cartusią Kartuzy 4:1; a miesiąc niebiesko-czarni zakończyli porażką 1:2 w Szczecinie z rezerwami Pogoni.
- Wszystkie te mecze charakteryzuje jedna rzecz: popełniamy proste indywidualne błędy, które skutkują stratą gola - analizuje Adrian Stawski, trener Zawiszy. - Apogeum tych błędów było w Stargardzie. Graliśmy pod silny wiatr i dwa podania zakończyły się przechwytami rywali i stratą gola. Trzecią bramkę straciliśmy gdy bramkarz wybijał piłkę i trafił rywala. To było kuriozalne i nigdy czegoś takiego nie przeżyłem. W meczu przeciwko rezerwom Pogoni do 75 minuty i straty pierwszego gola nic nie wskazywało, że możemy ten mecz przegrać. Nie chcę mówić o błędach innych (Zawisza odwołał się od decyzji sędziowskich i czerwonej kartki dla trenera, podpierając się materiałami wideo - przyp. red.), tylko o naszych. Powinniśmy się inaczej zachować choćby przy stracie drugiej bramki. Zawodnicy wiedzą o tym. Teraz najważniejsze jest, by wyciągnęli z tych błędów wnioski. Grali bardziej skoncentrowani, by się wzajemnie asekurowali. Cały czas nad tym pracujemy. Jako sztab trenerski jesteśmy od tego, by dać im wsparcie i pomóc. Zapewniam, że tak się dzieje. Chcę też podkreślić, że za wszystko biorę odpowiedzialność, bo jestem trenerem tego zespołu. Mówię tylko o problemach, z którymi się borykamy jako zespół - twierdzi szkoleniowiec.
Trener Stawski mówi też o pozytywach. Jego zdaniem takim był mecz przeciwko Cartusii. Szkoleniowiec chciałby, żeby zespół właśnie grał w taki sposób, przeprowadzał ciekawe akcje i zdobywał bramki w różny sposób. Opiekun Zawiszy przekonuje, że zespół prezentuje się już lepiej niż w sierpniu i zawodnicy coraz bardziej rozumieją system gry i potrafią go wcielić na boisku.
- Oczywiście zdaje sobie sprawę, że dużo punktów nam uciekło, ale będziemy robić wszystko, by zmniejszać stratę do zespołów z czołówki - mówi trener bydgoszczan. - Nie ma zwieszania głów i mentalnie zespół się nie podda. Fizycznie, co potwierdzają wszystkie badania, wyglądamy bardzo dobrze. Wierzę, że praca, którą wykonujemy musi przynieść skutek na boisku - podkreśla.
Te wyniki dalekie są od oczekiwań wszystkich, samych piłkarzy, sztabu trenerskiego władz klubu czy też przede wszystkim kibiców, a ci cały czas okazują wsparcie zespołowi.
Zobaczcie także
- Zawisza Bydgoszcz zagrał kapitalną połowę. Kibice byli bardzo zadowoleni. Dużo zdjęć
- Zawisza Bydgoszcz pokazał charakter i odwrócił losy meczu z Unią Swarzędz - zdjęcia
- Zawisza Bydgoszcz tylko zremisował. Tak było na trybunach - mamy zdjęcia z dopingu
- Zawisza Bydgoszcz zainaugurował sezon u siebie. Było emocjonująco i nerwowo. Zdjęcia
Poprawie sytuacji nie sprzyja fakt, że bydgoszczanie muszą grać wszystkie mecze na wyjazdach z powodu wymiany tartanu na stadionie przy ul. Gdańskiej.
Póki co Zawisza zajmuje 12. miejsce w tabeli z dorobkiem 12 punktów. Do prowadzącego Sokoła Kleczew traci 9 punktów. Tyle samo co do drugiej Floty Świnoujście, z którą zagra już w sobotę. Potem bydgoszczan czekają wyjazdy do rezerw Lecha Poznań (12.10), Gedanią Gdańsk (19.10) i Pogonią Nowe Skalmierzyce (26.10). Czy w październiku zawiszanie w końcu zagrają na miarę oczekiwań i zaczną marsz w górę tabeli...
