Polonia Nowy Tomyśl - Zawisza Bydgoszcz 0:2 (0:0)
ZAWISZA: Witan - Stefańczyk, Dąbrowski, Warczachowski, Wasikowski (86 P. Cuper) - Galdino - P. Kanik (84), Juszkiewicz, Okińczyc (68 Tabaczyński), Tarnowski - Ślifirczyk (71. Maziarz).
Sędziował: Marcin Jasina. Widzów: 400. Żółta kartka: Tomkowiak. ZAPIS RELACJI NA ŻYWO
Szkoleniowiec Zawiszy w porównaniu z poprzednim meczem dokonał jednej. Za Szymona Maziarza na lewej stronie pomocy zagrał Marcin Tarnowski.
Początkowo tempo meczu było senne. Wpływ na to na pewno miały warunki atmosferyczne. Było bardzo parno i wilgotnie, co nie sprzyjało forsowaniu tempa. Bydgoszczanie znowu zmuszeni zostali do ataku pozycyjnego. Próbowali prostopadłymi podaniami sforsować obronę rywali, lecz brakowało dokładności w ostatnich podaniach. - Ciężko gra się atak pozycyjny - stwierdził Murawski. - Boisko Warty chyba jest odrobinę mniejsze niż nasze, dlatego to też nie sprzyjało rozbiciu defensywy - dodał szkoleniowiec.
Z kolei rywale po przejęciu piłki długim podaniem przechodzili do ataków. Po jednym z kontrataków bardzo dobrą okazję miał Taras Maksymow. Jednak pewnie w bramce spisał się Andrzej Witan. Chwilę później to Zawisza mógł prowadzić, ale Wojciech Okińczyć za poźno zorientował się gdzie ma bramkę i posłał piłkę obok słupka.
Zmarnowane okazje
Dopiero w ostatnich minutach przed przerwą bydgoszczanie zaczęli sobie stwarzać okazje strzeleckie. Efektowną przewrotką popisał się Łukasz Ślifirczyk (trafił w obrońcę). Potem po trójkowej akcji Pawła Wasikowskiego - Ślifirczyka i Łukasza Juszkiewicza ten ostatni uderzył z 20 m, ale także chybił. W samej końcówce po dośrodkowaniach Cezarego Stefańczyka dwie okazje miał Okińczyc. Raz posłał piłkę nad poprzeczką, a za drugim w boczną siatkę.
- Brakuje nam skuteczności, a może bardziej szczęścia - tłumaczył trener Murawski. - To jest kwestia strzelenia pierwszego gola i wtedy wszystko już pójdzie - dodał szkoleniowiec.
Skuteczni po przerwie
Druga połowa była lepsza w wykonaniu bydgoszczan, a co najważniejsze w końcu trafili do siatki. Wynik otworzył Stefańczyk, który perfekcyjnie wykonał rzut wolny. Z około 20 metrów przymierzył dokładnie nad murem w okienko bramki Polonii. Drugiego gola strzelił Paweł Kanik i było to jego premierowe trafienie dla Zawiszy w oficjalnym meczu. P. Kanik popisał się główką po dośrodkowaniu Tarnowskiego. Początkowo wydawało się, że gola nie ma, bo piłka toczyła się wzdłuż bramki i nie było wiadomo czy całym obwodem przekroczyła linię bramkową. Jednak sędzia asystent dokładnie widział całą sytuację i zdecydował, że gol padł.
Prowadząc 2:0 zawiszanie szanowali piłkę i długo ją rozgrywali. Nie ustrzegli się błędów, po których rywale dwa razy doszli do pozycji strzeleckich, ale na całe szczęście posyłali piłkę obok bramki.
W sumie zawiszanie odrobili zadanie. Zrobili, to co do nich należało czyli wywalczyli trzy punkty. Gra, a przede wszystkim skuteczność jest jeszcze do poprawy.
Opinia trenera
Maciej Murawski
Zawisza
- Przyjechaliśmy wygrać i cel osiągnęliśmy. To był trudny mecz. Polonia dobrze grala taktycznie, czekała na kontry. Rywale mieli okazje, mogło być różnie. My dopiero pod koniec pierwszej połowy stworzyliśmy sytuacje, ale zabrakło nam skuteczności. Zdobyliśmy gola po stałym fragmencie, a drugiego po zespołowej akcji. Gra jest coraz lepsza.