Zawisza, który jest wiceliderem, ma trzy punkty przewagi i lepszy bilans spotkań bezpośrednich od Tychów. Z kolei Miedź traci do bydgoszczan sześć "oczek", ale jest lepsza w meczach bezpośrednich.
Zawiszanom wystarczy wygrana nad Jarotą, by świętować awans, bez oglądania się na rywali. Zadowoli ich także remis, ale wtedy tyszanie muszą stracić punkty z Olimpią.
Każde inne rezultaty spowodują, że drugi zespół awansujący do I ligi, zostanie wyłoniony dopiero w ostatniej kolejce.
Atmosfera się poprawiła
Piłkarze od poniedziałku przygotowują się do meczu z Jarotą. - Była odnowa biologiczna i dużo rozmów - zdradza Adam Topolski, trener Zawiszy. - Atmosfera się poprawiła. Drużyna podniosła się mentalnie po remisie z Turem. Słabsze spotkanie może przydarzyć się każdemu. Wiemy w jakiej jesteśmy sytuacji i co musimy zrobić, by wywalczyć awans - twierdzi szkoleniowiec.
Ze składu wypadł Marcin Łukaszewski, który doznał urazu kostki. Nie wiadomo czy będzie mógł zagrać Cezary Stefańczyk, który choruje na anginę.
Po pauzie ze względu na kartki do zespołu wrócił Błażej Jankowski. - Sytuacja jest komfortowa i to my dalej rozdajemy karty - zapewnia stoper Zawiszy. - Jesteśmy przyzwyczajeni do grania najważniejszych meczów w sezonie, bo tak jest już od kilku tygodni. Najpierw goniliśmy, potem uciekaliśmy, obecnie przy wygranej pozostanie już tylko zabawa - zapewnia.
Warto podkreślić, że Zawisza dotąd nie wygrał w Jarocinie. Mamy więc do czynienia z podobną sytuacją, jak przed grą z Bałtykiem. Wtedy udało się.