Ministerstwo Finansów zapowiedziało nowe przepisy. Najprawdopodobniej od początku roku w zakładach fryzjerskich i kosmetycznych staną kasy fiskalne. Szerzej o tym piszemy na str. 3.
Więcej pracy
Jak tę informację przyjęli świeccy przedsiębiorcy?
- Obawiam się biurokracji - przyznaje Anna Janicka , właścicielka zakładu fryzjerskiego w przy ul. 10 lutego w Świeciu. -Może do jej prowadzenia będzie potrzebna dodatkowa osoba? Nawet jeśli nie, czeka mnie więcej pracy.
Nie bez znaczenia jest też wydatek wiążący się z kupnem kasy fiskalnej - ok. 1600 zł.
To podstawowe argumenty, właścicieli zakładów fryzjerskich i kosmetycznych, którzy nie godzą się na zmiany. Dotychczas rozliczali się oni na dwa sposoby. Do wyboru mieli kartę podatkową, czyli stałą opłatę miesięczną niezależną od ilości przyjętych klientów oraz ryczałt, naliczany w oparciu o zlecenia. Gdy ich nie było, właściciel zakładu nie płacił nic.
Gwóźdź do trumny
- I tak powinno zostać - twierdzi Maksymilan Rostankow-ski , kierownik Cechu Rzemieślniczego i Przemysłowo-Handlowego w Świeciu. - Kasa fiskalna to gwóźdź do trumny małych przedsiębiorców, kolejna dla nich uciążliwość. Wątpię, że fryzjerzy i kosmetyczki załatają dzięki niej dziurę w budżecie. Nie rokuję żadnego pożytku z tej zmiany. Dlatego będziemy przeciwko niej protestować. Mimo że wcześniejszy sprzeciw taksówkarzy niewiele dał w tej sprawie. Spróbujemy.
**_Mało zmian
Jak, po kilku miesiącach, sens wprowadzenia kasy fiskalnej oceniają taksówkarze?
- _Niewiele się zmieniło - twierdzi Paweł ze Świecia, taksówkarz z dwuletnim stażem. - Poza papierkami, które gromadzę od stycznia. Na razie wydają się zbędne, bo rozliczam się w starym trybie. Przypuszczam, że pod koniec roku Urząd Skarbowy zażyczy sobie wszystkich wydruków i w oparciu o nie sprawdzi mój dochód. Jeśli przekroczę jakąś kwotę, narzucą mi dodatkowy podatek.
- Zbędne są te papierki - _wtrąca inny taksówkarz. - Nikt nie ma z nich pożytku. Człowiek się tylko denerwuje, że je pogubi. _
