Henryk Bartniczak z Gawrońca w gminie Bukowiec (na zdjęciu) ma żal do sąsiada Tomasza Sadeckiego.
- Swoje ule postawił za blisko moich. Co gorsza, między moimi pszczołami a polem (1,5 ha) facelii, którą sieję co rok. Kosztuje mnie to 1500 złotych. Nie żałuję jednak tych pieniędzy, bo miód lipowy w połączeniu z facelią ma piękny kolor i wspaniały smak. Poza tym, z półtora hektara facelii mam 500 kilogramów miodu. Boję się, że będzie go dużo mniej odkąd sąsiad przywiózł swoje ule - tłumaczy Bartniczak.
Tomasz Sadecki nie rozumie pretensji Henryka Bartniczaka. - Kiedyś w Gawrońcu co trzeci dom miał pasiekę. Nie można było kupić cukru, więc ludzie produkowali miód i wystarczało go dla wszystkich - przypomina. - Poza tym, w miejscu, gdzie postawiłem ule, pasieka była od zawsze. Dużo wcześniej niż pan Bartniczak założył swoją.
Tak się nie robi
Racje obu panów dostrzega Sławomir Wnuk, szef Gminnego Koła Pszczelarzy w Lnianie oraz członek Wojewódzkiego Związku Pszczelarzy. - Przyznaję jednak rację panu Bartniczakowi, że w Gawrońcu występuje przepszczelenie, ponieważ nie ma tam ani drzew (np. lip), ani pożytków rolnych, cennych dla pszczelarzy. W większości rośnie tam kukurydza - zauważa pan Wnuk. - Muszę też powiedzieć, że czułbym się zniesmaczony, gdybym zobaczył, że blisko moich trzech hektarów facelii usadowił się inny pszczelarz. Tak się nie robi.
Pszczoły nie były chore
- Jednak nie ma o tym słowa w kodeksie etycznym pszczelarzy - podkreśla Michał Paszota z Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Świeciu. Jemu również przyszło się zajmować konfliktem między sąsiadami z Gawrońca, ponieważ pan Bartniczak sugeruje, że sąsiad przewiózł swoją pasiekę bez pozwolenia inspektora, wymaganego w zawiązku z zapowietrzeniem zgnilcem amerykańskim (szkodnikiem pszczół). - Zarzut ten jest bezpodstawny, ponieważ Bukowiec - skąd pan Sadecki przewiózł swoją pasiekę do Gawrońca - nie był zapowietrzony zgnilcem amerykańskim - zapewnia pan Paszota. Brakuje też dowodów na to, że pan Sadecki transportował pszczoły z zapowietrzonego chorobą Łaszewa, gdzie również ma pasiekę.
Hrabia Gawrońca?
- Nie chcę szkodzić sąsiadowi - zapewnia pan Sadecki. - Nie sądziłem, że tak mu zajdę za skórę. Jestem jeszcze młody, chcę uczyć się pszczelarstwa i rozbudowywać swoje pasieki. Pan Bartniczak, jako pszczelarz, powinien mnie do tego zachęcać, zamiast rościć sobie prawo do wyrzucania mnie ze wsi, jakby był hrabią Gawrońca.