Tydzień temu gruchnęła wieść, że ks. Kazimierz Grajewski, proboszcz parafii p.w. Matki Boskiej Częstochowskiej odchodzi. Nie z własnej woli. Podobno taki dekret przygotowywał biskup, a ktoś “uprzejmy" w porę powiadomił o tym jego parafian, aby dać im czas na ewentualną “obronę" lubianego księdza.
Nie jest tajemnicą, że ks. Grajewski cieszy się ogromnym szacunkiem, co ostatnie dni tylko potwierdziły. Śmiało można zaryzykować stwierdzenie, że 70 proc. chodzących na msze do fary to osoby należące do innych parafii. I podobno właśnie to miało być solą w oku pozostałych proboszczów. Do niego często swoje kroki kierowały również żyjące bez ślubu kościelnego pary, chcące ochrzcić dziecko.
Jednak nie tym najbardziej ujmował ludzi. Znacznie istotniejsza wydaje skromność proboszcza, który miał odwagę mówić o niektórych swoich problemach. Po mszy, niczym w kościołach protestanckich, często stawał przy drzwiach i żegnał się z wychodzącymi. Nie miał też w zwyczaju wspominać podczas kazań o pieniądzach. To wszystko z roku na rok przysparzało mu sympatyków, którzy gdy tylko usłyszeli o rzekomych planach kurii, postanowili działać.
Zbieramy podpisy
W ciągu kilku dni były gotowe listy z podpisami ponad tysiąca osób. Aby uwiarygodnić działania, każdy stający w obronie ks. Grajewskiego musiał podać swój adres i PESEL. Jednocześnie w internecie pojawiały się coraz bardziej zjadliwe opinie na temat tych, którzy podobno nakłonili biskupa do podjęcia takiej decyzji. Padło nawet nazwisko jego następcy. Miał być nim ks. Wojciech Korzeniak.
Ze zrozumiałych powodów główny zainteresowany przez cały ten czas nie zabierał głosu w sprawie. W pewnym momencie przestał nawet odbierać telefon, bo czuł się zmęczony zamieszaniem wokół jego osoby. - Zawsze byłem skromnym człowiekiem, który chciał być tylko dobrym księdzem, dlatego jestem trochę przerażony tym wszystkim - mówi. - Nigdy nie przyszło mi do głowy, że ludzie darzą mnie jakąś wyjątkową sympatią.
To nie jest prawda
Planom przesunięcia ks. Grajewskiego stanowczo zaprzecza ks. biskup Bernard Szlaga. - To plotka, która nie wiem skąd się wzięła - zapewnia. - Jestem bardzo zaskoczony tym, co się stało w Świeciu.
Kto zatem miał cel wymyślać podobną historę? - Chyba tylko sam diabeł - stwierdza ks. dziekan Wiesław Kubiak, proboszcz parafii św. Józefa.