Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zbrodnia nieukarana. Promocja książki „Zbrodnia pomorska 1939 – Radzim” dr Izabeli Mazanowskiej [zdjęcia]

Sandra Szymańska
Sandra Szymańska
Promocja książki "Zbrodnia pomorska 1939 - Radzim" dr Izabeli Mazanowskiej w MGOK w Kamieniu Krajeńskim z uczniami z Kamienia Krajeńskiego, Dużej Cerkwicy, Małej Cerkwicy i Radzimia
Promocja książki "Zbrodnia pomorska 1939 - Radzim" dr Izabeli Mazanowskiej w MGOK w Kamieniu Krajeńskim z uczniami z Kamienia Krajeńskiego, Dużej Cerkwicy, Małej Cerkwicy i Radzimia Sandra Szymańska
W domu kultury w Kamieniu Krajeńskim dr Izabela Mazanowska zaprezentowała swoją najnowszą publikację „Zbrodnia pomorska 1939 – Radzim” poświęconą Polakom i Żydom zamordowanym w pierwszych miesiącach wojny w miejscowym obozie przez Selbstschutz Westpreussen. - Skala zbrodni, która w tak krótkim okresie została dokonana, jest porażająca – podkreśliła autorka.

W czasie II wojny światowej od połowy września do początku grudnia 1939 r. w Radzimiu koło Kamienia Krajeńskiego istniał obóz, którego kadrę stanowili członkowie paramilitarnej organizacji Selbstschutz Westpreussen. Stał się on miejscem przetrzymywania i eksterminacji Polaków i Żydów z terenu powiatu sępoleńskiego. Wielu uwięzionych w obozie zamordowano na terenie majątku - radzimskiego pałacu lub wywieziono na stracenie do Rudzkiego Mostu.

„Zbrodnia pomorska 1939 – Radzim”

Na rynku wydawniczym ukazała się właśnie książka „Zbrodnia pomorska 1939 – Radzim”, dotycząca wydarzeń, które działy się obozie w Radzimiu. Jej autorką jest dr Izabela Mazanowska, pracownik Referatu Badań Historycznych Delegatury Instytutu Pamięci Narodowej w Bydgoszczy. Premiera publikacji odbyła się 30 września w Miejsko-Gminnym Ośrodku Kultury w Kamieniu Krajeńskim.

Izabela Mazanowska efekty swojej pracy zaprezentowała kamieńskiej młodzieży, a wieczorem mieszkańcom. Obecni byli również prokurator Mieczysław Góra z Referatu Śledczego oraz historyk dr Tomasz Ceran, obaj z bydgoskiej Delegatury Instytutu Pamięci Narodowej w Bydgoszczy.

Publikacja wpisuje się w obchody 82. rocznicy Zbrodni Pomorskiej 1939 r., która dotyczyła aktów eksterminacji bezpośredniej, dokonane na ludności polskiej od września do grudnia 1939 r. W pierwszych miesiącach okupacji dziesiątki tysięcy obywateli II Rzeczypospolitej zostało bestialsko zamordowanych przez swoich niemieckich sąsiadów, służących w lokalnych formacjach Selbstschutzu.

Liczba ofiar nie do ustalenia

Książka, podobnie jak było to w przypadku publikacji o obozie w Karolewie w gminie Więcbork, którego autorką również jest dr Mazanowska, powstała przede wszystkim z myślą o mieszkańcach powiatu sępoleńskiego.

- Skala zbrodni, która w tak krótkim okresie została dokonana, jest porażająca. Takich obozów jak w Radzimiu czy Karolewie było wiele. Dlatego trzeba było o tym napisać. I nie chodziło tylko o odtworzenie zdarzeń, ale też zrozumienie mechanizmu zbrodni, zabijania, odpowiedzi na pytanie, czym jest zło i dobro – podkreśliła dr Mazanowska.

Sam obóz różnił się nieco od tych, które znamy jako obozy koncentracyjne czy zagłady. Nie było ogrodzenia. Wykorzystano na cele obozu majątek, który prze wojną należał do rodziny Seydów. Pałac był siedzibą władz obozowych, czyli członków Selbstschutzu. Więźniów przetrzymywano w zabudowaniach gospodarczych. Tam zostali wyprowadzani na egzekucję i rozstrzeliwani, wcześniej byli przesłuchiwani, bici i maltretowani. Część wywożono do Rudzkiego Mostu koło Tucholi.

- Czy po 82 latach można odpowiedzieć na pytanie, ile osób zostało w Radzimiu zamordowanych, odpowiedź brzmi – nie. Z różnych względów. Nie zachowała się żadna niemiecka dokumentacja z 1939 roku. Wszystko jest odtwarzane na podstawie przebywających w obozie Polaków, członków ofiar zbrodni czy sprawców. Snuto tylko przypuszczenia na różnej podstawie – zaznacza dr Mazanowska.

W publikacji autorka podaje 123 nazwiska ofiar hitlerowców. Komendant obozu zeznał, że zabito 120 osób. Jednakże podczas ekshumacji w 1947 roku na terenie majątku wydobyto 109 ciał, zidentyfikowano 6 osób. Nie wiadomo, czy ekshumacja była odpowiednio przeprowadzona. Nie są znane wszystkie miejsca pochowanych ciał. Dlatego dokładne liczby nie są do ustalenia. Ofiarami była inteligencja państwa polskiego: nauczyciele, lekarze, adwokaci, ale też osoby zaangażowane na rzecz państwa polskiego oraz uznane za wrogów niemieckości.

Ścigane zbrodnie, nieukarani sprawcy

Jaki jest w tym wszystkim udział prokuratora, który bada zbrodnie niemieckie, od których minęło ponad 80 lat? Śledztwami zajmują się w Instytucie Pamięci Oddziały Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu.

- Te zbrodnie się nie przedawniają. Zaraz po zakończeniu II wojny światowej zebrane zostały materiały procesowe, jednak nigdy te postępowania nie zostały ukończone. Robimy to po to, by poszukać osób poszkodowanych członków rodzin. By te liczby zostały spersonifikowane. Nie zamknięte w szafach archiwum, tylko by ujrzały światło dzienne – wyjaśnił prokurator Mieczysław Góra.

Jak zwrócił uwagę historyk, dr Tomasz Ceran, to właśnie prokuratorzy byli pierwszymi historykami okupacyjnymi, którzy zbierali materiały, by zaraz po wojnie osądzić głównych sprawców, takiego jak Albert Forster na Pomorzu.

- Konflikt był przede wszystkim na poziomie państwowym, nie lokalnym. By zrozumieć rok 1939, musimy się cofnąć do roku 1920, gdy Pomorze zostaje przyłączone do II Rzeczpospolitej. Niemcy nigdy się z tym nie pogodzili. Zawsze uważali, że Pomorze to teren niemiecki – wtrącił dr Tomasz Ceran.

Większość zbrodniarzy uciekła do Niemiec po rozwiązaniu organizacji. Nie byli anonimowi. Jednakże prawie nikt nie poniósł odpowiedzialności karnej na terenie Niemiec.

- Co do Radzimia było prowadzone śledztwo przez prokuraturę w Dortmundzie 1959 roku. Ustalono, kto należał do Selbschutzu w powiecie sępoleńskim. Gdy przyszło do postawienia zarzutów tym osobom, to okazywało się, że nie można było ustalić ich miejsca pobytu, już nie żyły albo czyny nie zasługiwały na ściganie. Skazani na krótkie 2-3 letnie kary więzienia zostali Werner Sorgatz – komendant obozu i jego zastępca Richard Kemnitz. Czy rzeczywiście trafili do więzienia i odsiedzieli wyroki – nie umiem na to pytania odpowiedzieć – powiedziała Mazanowska.

W książce badaczka podaje 75 nazwisk sprawców, którzy uczestniczyli w zabijaniu Polaków. Dwójka zostaje skazana na 3 lata więzienia przez niemiecki wymiar sprawiedliwości, a w Polsce jedna osoba poniosła karę śmierci.

- Wymiar niemiecki w tamtym okresie zeznania polskich świadków traktował jako niewiarygodne. Uznano, że konfabulują. Nie dawano im wiary. Po drugie, tak przystosował przepisy postępowania karnego, że większość czynów w postaci zabójstw, były traktowane jako czyny przedawnione. Jeśli chodzi o polski wymiar sprawiedliwości – ci zbrodniarze, którzy pozostali na terenie Polski, uważali, że nic nie zrobili. Niejednokrotnie po 1945 roku ponieśli odpowiedzialność, że należeli do Selbschutzu czy innej niemieckiej organizacji – powiedział prokurator Góra.

Po co pamiętać, po co przypominać, wracać do tych strasznych czasów – zadał pytanie dr Ceran.

- Po to, by ustalić prawdę. Nie chodzi o wzbudzanie nienawiści, zemsty. Chodzi o pokazanie rzeczywistości. Musimy pamiętać, jak było i by się nie powtórzyło. To odległa historia, ale jest tragiczna – podsumował prokurator Mieczysław Góra.

Jak dodała dr Izabela Mazanowska, rodziny zgłaszają się do niej, by dowiedzieć się o losach ich ojcach czy dziadków. Badaczka chce pomóc opowiedzieć historię ludzi, bo dla tych, którzy stracili kogoś bliskiego, ważna jest data egzekucji. Chcą wiedzieć, którego dnia roku zapalić im znicz. I ta książka nie powstałaby, gdyby nie było ludzi z powiatu sępoleńskiego, którzy nie pamiętają. Bo to pamięć pisze książki.

Zbrodnia Pomorska

Łącznie na Pomorzu 82 lata temu z rąk niemieckich okupantów w masowych rozstrzeliwaniach podczas ludobójczej akcji eksterminacyjne zginęło co najmniej 30 tysięcy cywilnych mieszkańców. Terminem „zbrodnia pomorska” określa się ludobójczą akcję „odpolszczania” północno-zachodniej części polskich ziem, przyłączonych wkrótce po napaści Niemiec na Polskę do III Rzeszy. Zaplanowane jeszcze przed wybuchem wojny i przeprowadzone według przygotowanych zawczasu list proskrypcyjnych masowe rozstrzeliwania ludności cywilnej, przede wszystkim inteligencji oraz osób zaangażowanych w umacnianie polskości, pochłonęły dziesiątki tysięcy istnień.

Z szacowanej przez historyków liczby ofiar zbrodni, do których doszło na terenie przedwojennego województwa pomorskiego (20-50 tysięcy), z imienia i nazwiska zidentyfikowano jedynie 10 tysięcy zamordowanych. Część niemieckiej dokumentacji, która zawierała prawdopodobnie listy ofiar, została zniszczona już w 1939 roku. Zacieranie śladów zbrodni pomorskiej odbywało się także w 1944 roku w ramach akcji 1005. Niemcy wydobywali z miejsc kaźni zwłoki, palili je, a popiół ponownie zakopywali bądź topili w jeziorach.

Zdjęcia z promocji książki "Zbrodnia pomorska 1939 - Radzim" w MGOK w Kamieniu:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska