Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zdarzają się koty jak bomby. Pupile ze schroniska mają obniżoną odporność, ale i tak większośc adopcji kończy się szczęśliwie

Dominika Kiss-Orska
Izabela Szolginia, dyrektorka schroniska w Bydgoszczy zachęca do adoptowania milusińskich ze swojej placówki
Izabela Szolginia, dyrektorka schroniska w Bydgoszczy zachęca do adoptowania milusińskich ze swojej placówki fot. Jarosław Pruss
Mały kotek jest marzeniem wielu dzieci i dorosłych. Jeśli można dodatkowo małemu istnieniu polepszyć los i zabrać go z przytułku, to radość jest podwójnie wielka.

Patryk Chyła jest wielbicielem kotów. W ubiegłym tygodniu wziął malucha ze schroniska. Niestety, niedługo się nim nacieszył. Kotek po sześciu dniach zdechł.
- Bardzo sobie cenię to, co robią dla zwierząt pracownicy bydgoskiego schroniska - mówi Chyła. - Wziąłem kota w sobotę. W poniedziałek zwierzak źle się poczuł, więc pojechałem do schroniska. Przez 10 dni od wzięcia można leczyć zwierzaka za darmo. Byłem tam codziennie. Pani weterynarz bardzo się kotem zajęła. Wieczorem w czwartek pojechałem do weterynarza na Skrzetusku. Mimo dobrego toku leczenia w schronisku, kota nie dało się uratować. W nocy zdechł. Weterynarz na Skrzetusku, powiedział, że często trafiają do niego koty z bydgoskiego przytułku. I są jak bomby zegarowe - ładne na zewnątrz, a w środku zarobaczone.

Mężczyzna zastanawia się, dlaczego pracownicy schroniska oddają (za przysłowiowe "co łaska") koty, które nie mają szans na przeżycie i tym samym narażają świeżo upieczonych właścicieli na duży stres i smutek.
Zadaliśmy to samo pytanie Lucynie Kuziel-Zawalich, weterynarzowi ze schroniska w Bydgoszczy.

- Pamiętam tego kotka. Był bardzo żywotny i piękny. Gdy wydawaliśmy go panu Patrykowi, nic nie wskazywało na to, że coś mu dolega. Leczyłam go przez ten tydzień i strasznie mi przykro, że nie przeżył. Wcześniej był u nas dwa dni. Jak każdy kociak został odrobaczony. W dobrej kondycji opuścił schronisko.
Koty które trafiają do "przytułka" przechodzą ogromny stres związany ze zmianą środowiska, odebraniem od matki.

- Nawet jak się kotu warunki polepszają, to on i tak odczuwa stres i jego odporność spada - tłumaczy Kuziel-Zawalich. - Gdy przeciwciała odpornościowe od matki zanikną, a kot jest za mały by go zaszczepić, tworzy się luka immunologiczna i kot całkowicie pozbawiony jest odporności.
Mocno zarobaczonemu, małemu kociakowi zabieg odrobaczenia może nawet zaszkodzić.

- Przy dużej inwazji endopasożytów, gdy one zdychają wydalają z siebie dużo toksyn, które kota po prostu uśmiercają. To jest też bardzo duży nasz problem. Ale jak ja widzę, że kot nie ma gorączki i ewidentnych objawów choroby, to nie ma przeszkód, by go wydać - przekonuje.

Izabela Szolginia, dyrektorka Schroniska dodaje: - Gdy wydajemy zwierzaka uprzedzamy, że jest pewne ryzyko, że zwierzak może nie przeżyć.

- Trzeba liczyć się z tym, że zwłaszcza dla kotów schronisko nie jest dobrym miejscem - uzupełnia pani weterynarz. - Ludzie biorąC zwierzę są tak szczęśliwi, że nie przyjmują pewnych informacji. To naturalne. Gdy po kilku dniach coś złego z pupilem zaczyna się dziać, wówczas ja rozmawiam z zasmuconymi, zawiedzionymi rodzinami i to jest straszna odpowiedzialność, ale też smutek i żal. Przeżywamy bardzo emocjonalnie każdą śmierć naszych podopiecznych.

Większość adopcji kończy się szczęśliwie. Dlatego warto iść za głosem rozsądku i nie obawiać się zabierać zwierząt ze schroniska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska