https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zdzicho za Zdzicha

Waldemar Pankowski
Zamówienie na foteliki dla modernizowanego  stadionu miejskiego (na zdjęciu) miało uratować  Markiewicza. Zdaje się, że go pogrążyło
Zamówienie na foteliki dla modernizowanego stadionu miejskiego (na zdjęciu) miało uratować Markiewicza. Zdaje się, że go pogrążyło Lech Kamiński
Jeszcze tydzień temu Zdzisław Markiewicz, zarządca komisaryczny "Polsportu", firmy, której długi przekroczyły wartość jej majątku, zdaniem służb wojewody miał "osiągnięcia" w kierowaniu zakładem. Cztery dni później wojewoda uznał, że jednak się "nie sprawdził".

     O sytuacji w toruńskim "Polsporcie" pisaliśmy już w grudniu. Przypomnijmy. Ta państwowa firma, przed laty producent plecaków, nart i kajaków znanych w całym kraju, dziś ledwo zipie. Od kilku lat zakładem kierują zarządcy komisaryczni wyznaczani przez wojewodów. Jak to w Polsce zwykle z klucza politycznego.
     Upodobania zarządcy
     
Dwa lata temu eseldowski wojewoda Romuald Kosieniak namaścił na to stanowisko Zdzisława Markiewicza, nie kryjącego swych lewicowych poglądów "fachowca z przeszłością", który wcześniej zdążył już pracować w "Apatorze", "Merinoteksie" i Banku Społem.
     Nowy zarządca od razu dał do zrozumienia, że nie przepada za związkowcami z "Solidarności", za to tych z OPZZ-tu (zwłaszcza, że wśród nich nie brak przedstawicieli kadry kierowniczej) to i owszem lubi.
     Okazało się jednak, że najbardziej to stawia na foteliki. W ciągu dwóch lat kierowania zakładem Markiewicz przestawił go prawie wyłącznie na produkcję plastykowych siedzisk, montowanych na stadionach i w halach widowiskowo-sportowych. Pozostały asortyment, wytwarzany dotąd przez "Polsport", poszedł w odstawkę.
     Na skutki tych działań (zarządca zlikwidował też praktycznie dział sprzedaży "jak będą potrzebowali to sami zadzwonią") nie trzeba było długo czekać - załamanie sprzedaży, blisko półmilionowa strata na koniec roku. Zaczęły się zwolnienia wśród pracowników. Ale jednocześnie podwyżki płac na kadry kierowniczej.
     Zaprotestowała zakładowa "S". W odwecie jej przewodniczący Zbigniew Jaszczuk został decyzją Markiewicza przeniesiony z marketingu na produkcję. Część członków "Solidarności", ze strachu, wypisała się ze związku. Zawiadomienie o tej decyzji złożyli na drukach... opezetzetowskich.
     Foteliki i kontrakt
     
Ponieważ jednak w sprawę "Polsportu" zaangażował się zarząd regionu "S" wojewoda nie mógł nie zareagować. Przysłał kontrolę. Potwierdziła ona "znaczne opóźnienia w realizacji części założeń programu naprawczego", "znaczny spadek spadek przychodów ze sprzedaży", "nie wywiązywanie się do końca z układu sądowego z wierzycielami i warunków umorzenia zobowiązań wobec ZUS". Mimo to, w Sylwestra ub. r., Kosieniak przedłużył Markiewiczowi kontrakt o trzy miesiące.
     Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy zarządca, który kilka razy jeździł do wojewody, przekonywał, że sytuacja firmy wkrótce znacznie się poprawi, gdyż miasto zamówiło dużą partię foteli, na trybuny stadionu przy ul. Bema. Z dużego zamówienia wyszły jednak nici, bo prezydent Michał Zaleski szukając poparcia radnych dla budżetu, na wniosek jednego z klubów, skreślił krzesełka.
     Tajemniczy przetarg
     
Przed nominacją Markiewicza powstał plan uratowania firmy. Z grubsza miał on polegać na sprzedaży obecnego, położonego w atrakcyjnym miejscu, terenu zakładu i po spłaceniu długów przeniesienie jej w inne miejsce. Jednak w grudniu ub. r. Grzegorz Gaca, dyrektor wydziału skarbu państwa i przekształceń własnościowych Urzędu Wojewódzkiego jednoznacznie stwierdził, iż z powodu "przekroczenia przez wierzytelności wartości zakładu plan jego dyslokacji jest nierealny".
     Tymczasem niespodziewanie, miesiąc później, w prasie okazało się ogłoszenie o tym, że "Polsport" ogłasza przetarg, w którym chce kupić grunt wraz halą produkcyjną i biurowcem. Po co?
     Z oficjalnym pismem do wojewody wystąpił Władysław Krypel, szef toruńskiej "Solidarności". Oprócz informacji o mobbingu pracowników przez zarządcę oraz dyskryminacji związkowców znalazło się tam również zdanie, że "S" będzie monitorowała wszelkie działania prywatyzacyjne celem uniemożliwienia uwłaszczenia się wąskiej grupy osób na majątku państwowym".
     Ponieważ Markiewicz nie informował po co mu nowy teren pojawiły się podejrzenia czy nie chodzi o przeniesienie części zakładu (np. produkcji fotelików) i następnie prywatyzacji jej z udziałem kadry kierowniczej? Dyrektor Gaca pytany przez nas czy możliwy jest udział w prywatyzacji "Polsportu" tej grupy osób odparł, że "prawo tego nie wyklucza".
     Nowy duch
     
Pytania o przyszłość zakładu przekazaliśmy Gacy na piśmie. 6 lutego nadeszła odpowiedź, z której można m.in. wyczytać, że "zespół kontrolujący wykazał osiągnięcia zarządcy". Cztery dni później, rankiem w "Polsporcie" zjawił się Zdzisław Tyburek, z nominacją wojewody w teczce.
     Choć jest działaczem SLD (radnym tej partii w powiecie inowrocławskim, mieszka w Gniewkowie) swoje rządy zaczął od spotkania z załogą (Markiewicz nie zrobił tego przez dwa lata) i zapowiedzi współpracy, także ze związkami zawodowymi. W tym "Solidarnością". - W ludzi wstąpił nowy duch - mówi Jaszczuk.
     A co z Markiewiczem? - Wojewoda uznał, że nie sprawdził się - mówi Małgorzata Dysarz, rzeczniczka Kosieniaka.
     [email protected]
     

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska