Takie ogłoszenia można spotkać w internecie.
Albo: "Jeśli zaszłaś w niechcianą ciążę, pomożemy. Dzwoń śmiało pod nr…". Inne: "Aborcja do drugiego trymestru włącznie, pełna dyskrecja, tel...".
W Polsce aborcja jest zakazana. Można jej wyjątkowo dokonywać w trzech wypadkach: gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia matki, badania prenatalne albo inne przesłanki medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu albo, gdy podejrzewa się, że ciąża jest efektem np. gwałtu, aktu pedofilii lub kazirodztwa.
To wynika z zapisów Ustawy z dnia 7 stycznia 1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży.
Przeczytaj też: Bydgoszcz. Zatrzymany za sprzedaż tabletek poronnych.
Jest jednak sporo kobiet, które chcą usunąć ciążę, bo po prostu nie chcą potomka. Takie działania są już nielegalne.
A przy tym - drogie. Tabletki samoporonne (tzw. tabletki "po") powodują obumarcie płodu. To wydatek około 500 złotych i więcej. Pigułki są skuteczne w około 97 procentach przypadków.
Usuwanie ciąży przez lekarza w podziemiu kosztuje przynajmniej 3 tysiące złotych. Ci "najpopularniejsi" biorą 1,7 tysiąca. Wieści o ich praktykach rozchodzą się pocztą pantoflową. Pacjentki zjeżdżają do jego gabinetu z całego kraju.
Przeczytaj również: Było dziecko, nie ma dziecka.
Dane pacjentki i cały przebieg zabiegu nie są nigdzie nie zapisywane. Często oprócz kobiety i medyka nikt więcej o tym nie wie. Nawet ojciec dziecka, który nie jest nawet świadomy, że jego partnerka jest (była) w ciąży.
Niektóre zdesperowane ciężarne bez pieniędzy próbują same wykonać zabieg - wsuwają ostre, zabrudzone przedmioty do macicy, biją się po brzuchu albo skaczą z taboretów tak długo, aż pojawi się krwawienie...
Szacuje się, że rocznie w Polsce dokonuje się kilkadziesiąt tysięcy nielegalnych aborcji. W niektórych skomplikowanych przypadkach zabieg kończy się śmiercią i matki, i nienarodzonego dziecka. Bo pacjentka trafi do "normalnego" szpitala za późno...
Czytaj e-wydanie »