Co rok inspekcja weterynaryjna zajmuje się około 150 zgłoszeniami o pogryzieniach przez psy w powiecie świeckim.
- W tym roku do końca maja było ich 52, najwięcej w maju - 15, w kwietniu - 10. Liczba ta wzrasta wraz z temperaturą na dworze, wkroczyliśmy w najgorętszy okres - zwraca uwagę Katarzyna Wolska, Powiatowy Lekarz Weterynarii w Świeciu. - Zgłoszenia o pogryzieniach, które nierzadko są podrapaniami, z reguły kieruje do nas Sanepid, powiadamiany o takich przypadkach przez lekarzy. Wtedy rozpoczynamy 15-dniową obserwację psa.
Jedna z ostatnich dotyczyła rottweilera z Dolnej Grupy, który pod koniec kwietnia zaatakował 4-letniego chłopca. Pies był trzymany w centrum ogrodniczym. - Nie miał wścieklizny - informuje Wolska. - Na prośbę szpitala, pobraliśmy wymaz z krwi tego psa, co miało pomóc w leczeniu chłopca.
Rottweiler porwał dziecko z huśtawki i zmiażdżył mu klatkę piersiową. - Ustalamy, jakie było zachowanie właścicielki psa. Czy zaatakował wskutek okoliczności od niej niezależnych, czy też dlatego, że nie był właściwie zabezpieczony. Jeszcze nie postawiliśmy właścicielce żadnych zarzutów - informuje Jolanta Cieślewicz, prokurator rejonowy w Świeciu.
Zapytaliśmy Edytę Kliczykowską z Urzędu Miejskiego w Świeciu, czy właściciele takich psów stosują się do rozporządzenia MSWiA z 15 grudnia 1998 r., regulującego trzymanie ras uznawanych za agresywne.
- To martwy przepis - ocenia Kliczykowska. - Gdy wszedł w życie, był honorowany, ale od tego czasu na naszej liście psów agresywnych nie dopisaliśmy ani nie wykreśliliśmy żadnego psa. Właściciele szybko się połapali, że zezwolenia wymagają tylko psy z rodowodem i korzystają z tego prawa, a my nie jesteśmy w stanie nad tym zapanować.