https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zgniłe warzywa podane w jednej z bydgoskich podstawówek!

Piotr Wiśniewski
Czy wiesz, co twoje dziecko zjada w szkole? Okazuje się, że nawet warzywa mogą nie wyjść mu na zdrowie.
Czy wiesz, co twoje dziecko zjada w szkole? Okazuje się, że nawet warzywa mogą nie wyjść mu na zdrowie. Agata Kozicka
- To skandal! - denerwuje się się tata pierwszoklasisty. - Jak można karmić dzieciaki psującymi się warzywami?!

- Na początku nie wierzyłem własnym oczom - opowiada nam pan Przemek, którego pociecha chodzi do Szkoły Podstawowej nr 60 przy ul. Glinki w Bydgoszczy.

- Dziecko po powrocie do domu pokazało mi marchew, której sam zapach był podejrzany. Warzywa zaczynały się już psuć, a w dodatku miały bezczelnie powykrajane kawałki, które najwidoczniej były już zgniłe. Moje dziecko nie wzięło tych warzyw do ust, ale co, jeśli inny uczeń nie był już na tyle rozsądny?

Przeczytaj także:Bydgoszcz. 17-latek rozpylił gaz pieprzowy w gimnazjum

Kto za to odpowiada?

Poruszenia nie ukrywa także dyrektor placówki Leszek Gozdek. - Zapewniam, że to pierwszy taki przypadek. Sprawdzamy, jak zepsute warzywa mogły trafić na stoły - tłumaczy. - Gdzieś popełniliśmy błąd lub zawinić mógł dostawca. Jeśli ta firma znów dostarczy nam nieświeże warzywa, to zerwiemy z nią umowę.

Wiadomości z Bydgoszczy

Żywność trafia do szkoły w ramach programu "Owoce w szkole" prowadzonego przez Agencję Rynku Rolnego. W naszym regionie korzysta z niego łącznie aż ponad 500 szkół. W ubiegłym semestrze roku szkolnego przeznaczono na niego ponad 540 tysięcy złotych.

- Ubolewam, że doszło do takiej sytuacji. Dobrze jednak, że dotarł do nas taki sygnał - przyznaje dyrektor oddziału terenowego ARR w Bydgoszczy Tadeusz Zaborowski. - Reagujemy natychmiast na wszystkie tego rodzaju zgłoszenia, także pociągając do odpowiedzialności dostawców żywności. Nie płacimy im za to, by dostarczali nieświeże warzywa do szkół. Nikt nie będzie truć dzieci.

Udało nam się ustalić, że nieświeże warzywa w Szkole Podstawowej nr 60 pochodziły z Przetwórni Owocowo-Warzywno-Mięsnej "Rafański" w Barcinie. Niestety, pomimo wielu prób nie udało nam się z firmą wczoraj skontaktować.

Czy inni rodzice też mają powody do obaw?

- Nigdy nie zdarzyło się, by warzywa były nieświeże. Od lat korzystamy z usług tego samego, sprawdzonego dostawcy - zapewnia Mirosław Zajdler, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 37 w Bydgoszczy, która również korzysta z programu "Owoce w szkole".

Z podobnymi przypadkami nie spotkano się także w bydgoskim Zespole Szkół Specjalnych nr 31.
- Poza tym dmuchamy na zimne i sami dokładnie kontrolujemy trafiające do nas owoce i warzywa - - tłumaczy Małgorzata Sopór, dyrektor placówki.

Skargi nie docierały dotąd też do Agencji Rynku Rolnego.
- Problem tego typu pojawił się tylko w ubiegłym roku, w ramach programu "Szklanka mleka". Sytuacja została wtedy przez nas szybko wyjaśniona i zakończyła się zmianą dostawcy.

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 5

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

M
Małgorzata
Witam, ludzie nie róbcie afery z niczego. Moje dzieci korzystają z tego programu conajmniej od dwóch lat i jeszcze nigdy nie zdarzyło się, żeby te warzywa, czy też owoce były zepsute lub nadgnite. Są one zawsze świeże, starannie pokrojone i zapakowane. Moje dzieci chętnie je jedzą.
M
Małgorzata
Moje dziecko również korzystało w szkole z programu "Owoce w szkole" i nigdy się nie zdarzyła taka sytuacja wiec proszę nie szukać afery tam gdzie jej nie ma....Pamiętam, że mój syn też kiedyś przetrzymał w tornistrze marchewki i papryczkę no ale wystarczyło spojrzeć na datę....Naprawdę nie oczernajcie pracowników Szkoły a Paniom Kucharkom to się należy ogromne uznanie, że potrafią za tak małe pieniądze przygotować dzieciom tak zdrowe, pyszne i pełnowartościowe obiady. Ogromnie żaluję, że mój syn kończy tę szkołę....
c
czytelnik
zgadzam się z panem Leszkiem i panem Przemkiem że panie z kuchni nie mają nic wspólnego z owocami w szkole. Nie są dodatkiem do obiadu i nie są rozdzielane przez kuchnię. Są osobnym produktem rozdzielanym w klasach każdemu dziecku nauczania początkowego bez względu na to czy dziecko zapisane jest na obiad czy nie. Taki nagłówek, że to obiad jest zepsuty jest wielkim nietaktem
L
Leszek Gozdek
Myslę, że Pan Redaktor oficjalnie powinien przeprosić za ten zmanipulowany tytuł panie ze stołówki szkolnej, gdyż program "Owoce w szkole" nie mają nic wspólnego z wydawanymi posiłkami w kuchni. Ponadto powinien pan redaktor nadmienić, że terminem ważności wydrukowanym na opakowaniu był dzień 9 maja 2012, co świadczy, że owe owoce dziecko mogło dostać we wtorek i nosić je 2 dni w tornistrze. Mogło byc tak, że klasa była na wycieczce i otrzymała owoce dnia nestępnego, a może firma przysłała złe owoce. Niestety, jeżeli rodzic osobiście nie zgłosi tego w szkole, tylko bedzie kontaktował się poprzez prasę, trudno bedzie dojść prawdy.
A może to firma konkurencyjna chce wykorzystać prasę do własnych celów?
Dyrektor Szkoły
Leszek Gozdek

Oficjalna odpowiedz wraz z zabezpieczonym skanem artykułu, który dzis ukazał sie w internecie, zamieszczona zostanie na stronie www:zs26.pl
W
Wacław
Takze warzywa w SP20 są fatalnie przygotowane - marchew krojona w plasterki zawinięta w folię - obrzydlistwo. Marnotrawiene pieniedzy. Dziecko powinno dostac małe marchewki do chrupania a nie odpady dla chlewni!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska