Kilka dni temu w willowej dzielnicy Włocławka - Zawiśle doszło do włamania.
Z policyjnych ustaleń wynikało, że złodzieje rozpletli siatkę ogrodzeniową i w ten sposób dotarli na teren posesji. Potem włamali się do domu.
- Skradli kluczyki od dwóch samochodów, dokumenty, pieniądze i inne przedmioty - relacjonuje nadkomisarz Małgorzata Marczak, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji we Włocławku.
>> Najświeższe informacje z regionu, zdjęcia, wideo tylko na www.pomorska.pl <<
Następnie włamywacze, wykorzystując zabrane kluczyki, skradli zaparkowanego przed domem mercedesa, wartego, bagatela, ćwierć miliona złotych.
Na szczęście, trzy dni później skradzione auto zostało odnalezione w Warszawie. Mercedes stał na jednej z ulic. Tego samego dnia na terenie Włocławka policjanci zatrzymali podejrzanych o włamanie na Zawiślu i kradzież samochodu. Okazali się nimi dwaj mieszkańcy powiatu lipnowskiego - obaj po czterdziestce. Trafili do policyjnego aresztu i usłyszeli zarzuty: kradzieży i kradzieży z włamaniem, za co grozi do 10 lat więzienia .
Co się jednak okazało? Że jeden z podejrzanych ma za sobą wyrok za udział w kradzieży napisu znad bramy obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu „Arbeit macht frei”. Do tej kradzieży doszło 18 grudnia 2009 roku. Pocięty na trzy części napis odnaleziono 70 godzin później we wsi koło Torunia.
Jak ustalono, pięciu Polaków - wśród nich także mieszkańcy powiatu lipnowskiego - działało na zlecenie pośrednika ze Szwecji.
Na razie za włamanie na Zawiślu i kradzież mercedesa zarówno ten, co był skazany za kradzież napisu, jak i jego kompan, mają sankcję w postaci dozoru policji. Prokuratura nie przychyliła się bowiem do wniosku o areszt tymczasowy.
INFO Z POLSKI - przegląd najciekawszych informacji ostatnich dni w kraju.