Podobno dużym powodzeniem wśród polujących na łup na budowach dróg są "20" - znaki z ograniczeniem prędkości do 20 na godzinę. Co z nimi robią? Wieść niesie, że to - wśród młodzieży - świetny prezent na dwudzieste urodziny!
Co padało łupem złodziei z budów w regionie?
Policjanci z posterunku w Białych Błotach i kryminalni z bydgoskiego Błonia zatrzymali trzy osoby na kradzieży betonowych płyt betonowo-ażurowych, które służą do zabezpieczenia stawów, skarp, zbiorników retencyjnych. Jak się okazało, sprawcy ukradli ponad 100 płyt. Podczas przeszukania pobliskiego terenu funkcjonariusze zatrzymali trzech młodych mężczyzn, a w lesie nieopodal - samochód, którym przyjechali po pozostałe 29 sztuk. Łączne straty na szkodę prywatnej firmy i Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad oszacowano na ponad 20 tys. złotych.
Z kolei w ręce włocławskiej policji wpadł mężczyzna, który kradł elementy torowisk kolejowych. Chętnie szukał łupów na terenie budowy autostrady A-1, skąd kradł składowane tam stalowe elementy konstrukcyjne i metalowe części maszyn budowlanych. Udowodniono mu około 20 kradzieży.
Zarzut kradzieży dwóch znaków drogowych usłyszeli też nastolatkowie z powiatu golubsko-dobrzyńskiego. Kryminalni zabezpieczyli ukradzione przedmioty podczas przeszukania altany u babci jednego z nich. Tłumaczyli, że spodobał im się jeden z nazwą miejscowości "Piątkowo", drugi wskazujący granice powiatu i chcieli nimi ozdobić babciną altankę.
Tragedia mogła skończyć się kradzież znaku przy ul. Tumskiej we Włocławku, gdzie - po kradzieży w nieoznakowany i niezabezpieczony wykop wpadł samochód. Trzyosobowa grupa nietrzeźwych osób przyznała się, gdy przypadkowo jadący patrol policji pytał, czy ukradli znak. Okazało się, że zwinęli go właśnie z ul. Tumskiej. Do wykopu wpadł kierowca renault laguny, który cudem uniknął obrażeń.
Drogowcy mówią: mamy problem
Rzecznik prasowy Zarządu Dróg Wojewódzkich w Bydgoszczy przyznaje, że na drogach wojewódzkich spotykają się wciąż z niszczeniem oznakowania, chociaż skala tego zjawiska jest już mniejsza niż dekadę temu.
- Nie zawsze są to uszkodzenia związane z wypadkami, czy kolizjami. Część naszej infrastruktury jest celowo demontowana - przyznaje Michał Sitarek. - Z policyjnych raportów wiemy, że elementy oznakowania pionowego i zabezpieczeń trafiają na skupy złomu, czasami wykorzystywane są do innych celów konstrukcyjnych. W Goczałkach na drodze wojewódzkiej nr 538 kilka razy po ustawieniu znaku „STOP” notorycznie ktoś odkręcał tarczę i dokonywał kradzieży metalowego słupka. Pomogło dopiero zespawanie tarczy z konstrukcją. Odnotowaliśmy też odkręcanie tarczy znaków z ograniczeniami prędkości.
W Lisewie rapują radni, dyrektorzy, przedsiębiorcy, urzędnicy -30-lecie samorządności - posłuchajcie
Najwięcej przypadków związanych z uszkadzaniem oznakowania notują jednak wykonawcy prac używający tymczasowych elementów, nie zawsze trwale związanych z gruntem.
Kradną, niszczą na budowach dróg
- Wciąż zmagają się oni dodatkowo m.in. z kradzieżami lamp ostrzegawczych, słupków wygradzających skrajnie pasa, itp. - wymienia Michał Sitarek. - W przypadku docelowego oznakowania, które jest głęboko zakotwione w podłożu i skręcone z użyciem specjalistycznych opasek, kradzieże są zdecydowanie trudniejsze. Większym problem są jednak dewastacje. Dotyczy to między innymi luster, które ułatwiają widoczność na niebezpiecznych skrzyżowaniach oraz wyjazdach z posesji.
Michał Sitarek pamięta też kradzież znaku "droga z pierwszeństwem przejazdu" w okolicy Tucholi, lamp w Żninie, czy barier sprężystych - bardzo drogich elementów chroniących przed wypadnięciem z drogi, zabezpieczającym skarpy.
Wprawdzie tego typu infrastruktura jest objęta ubezpieczeniem, warto jednak podkreślić, że nie zawsze po odnotowaniu zniszczenia, kradzieży drogowcy mogą natychmiastowo uzupełnić oznakowanie. Brak znaku informującego kierowcę na przykład o kończącej się drodze z pierwszeństwem przejazdu może w konsekwencji doprowadzić do tragedii.
- Generalnie dostawców oznakowania nowego lub brakującego wyłaniamy w przetargach. Bezzwłocznie działamy w sytuacjach, gdy brak oznakowania wiąże się z ryzykiem wypadku lub kolizji – na przykład zniszczone oznakowanie o ustąpieniu pierwszeństwa - mówi Michał Sitarek. - Poza tym, coraz więcej naszych dróg jest objętych monitoringiem, co sprzyja ograniczeniu dewastacji - mamy już około 60 kamer. I, oczywiście, apelujemy do mieszkańców, aby widząc akty wandalizmu czy kradzieży zawiadamiali policję i nas.
Do 5 lat więzienia
Nieuzasadnione ustawianie, usuwanie, niszczenie, uszkadzanie, włączanie czy wyłączanie znaku, sygnału, urządzenia ostrzegawczego lub zabezpieczającego to wykroczenie, którego sprawca może ponieść karę grzywny do 5 tys. złotych, ograniczenia wolności albo aresztu do 30 dni. Jeśli postawiony mu zostanie zarzut kradzieży - kodeks karny przewiduje nawet do 5 lat więzienia.
Złodzieje czują się pewnie pod osłoną nocy i kradną. Jednak niech przykład z Kutna będzie dowodem na to, że szczęście może przestać im sprzyjać. Coraz więcej miejsc jest monitorowanych, a policja i sądy nie ustają w ściganiu złodziei, zwłaszcza że niesie za sobą ryzyko sprowadzenia na przypadkowych uczestników ruchu niebezpieczeństwa wypadku, którego skutki mogą być tragiczne. Dwaj mieszkańcy powiatu piotrkowskiego, którzy kradli bariery i pokrywy włazów, zostali surowo potraktowani przez sąd, który orzekł dla nich po roku więzienia w zawieszeniu na 5 lat i zwrot kosztów w wysokości ponad 75 tys. złotych - dla każdego!
