Każdy metal można zamienić na pieniądze. Pięćdziesiąt groszy za kilogram, warto pogrzebać. Niektórzy do tego zbierania podchodzą fachowo i uczciwie. Wózek się toczy od domu do domu, szczególnie w dzielnicach domków jednorodzinnych. Wchodzą na teren posesji, pytają właścicieli, czy mają niepotrzebne rzeczy, do wyrzucenia. W gospodarstwie - bliżej czy dalej miasta - zawsze coś się znajdzie niepotrzebnego.
Stary garnek i rama od roweru
zardzewiała rura, pręty po murarskich pracach, kawałek rynny, blachy falistej - wszystko ma swoją cenę. Porządek jest, gdy właściciel gospodarstwa (mieszkania) pozwoli.
Niektórzy złomiarze mają tylko jeden
cel - zdobyć
obojętnie w jaki sposób (może być kradzież) wszystko co można sprzedać w skupie złomu. Wprawdzie porządek w obejściu został zrobiony, ale bez zgody właściciela. Pieniądze na przeżycie i przepicie (kolejność obojętna). Uczciwość? Uleciała gdzieś, dawno temu.
Złomiarzom, także tym nieuczciwym, potrzebna jest informacja - jasna, prosta, czytelna - że oto na przykład
w każdy poniedziałek
(albo inny dzień tygodnia) wystawiane będą przed posesje w mieście niepotrzebne szpargały, którymi nie chcemy się zajmować, bo nie mamy czasu, albo samochodu, żeby się tego pozbyć. Wówczas złomiarz może wykonać rundę przez miasto i wzbogacić swoją kieszeń. Nie wolno mu jednak wchodzić poza bramę. Nie wypada być złodziejem, lepiej szanowanym zbieraczem. A może ktoś ma inny pomysł na zagospodarowanie odpadów, których chcemy się pozbyć, ale jakoś nie możemy się zebrać, żeby zrobić porządek.
W raportach policyjnych - zarówno w Brodnicy jak i Nowym Mieście Lubawskim - pojawiają się informacje o złodziejach, którzy metal widzą we wszystkim - także w bramce wjazdowej, parkanie, klamce. Na to nie ma zgody.
