
Porozmawialiśmy przez chwilę z wszystkimi tymi parami. Okazuje się, że nie ma jednoznacznej recepty na tak długie pożycie małżeńskie. Każda z par przez pół wieku inaczej radziła sobie z burzami, lub choćby trudnościami w małżeństwie.

A jedna to nawet, jak podkreśla, takich burz nie miała. - Bardzo ważne jest wzajemne zrozumienie, ale my to chyba jesteśmy idealnie dopasowani. Tak nam się udało. I to już w szkole, bo znaliśmy się długo zanim się pobraliśmy - uważa pan Stanisław Kujawski z Gruczna, który, tak jak jego żona, do emerytury nauczał w szkołach rolniczych w powiecie. - A jeden z synów poszedł w nasze ślady i teraz jest wicedyrektorem szkoły w naszej miejscowości.

Pani Ewa Kujawska dobrze pamięta dzień, kiedy wprowadzili się do Gruczna - 10 sierpnia 1968 roku. - Najpierw pracowaliśmy u siebie we wsi, potem w Karolewie, a teraz jesteśmy na emeryturze. Ja zajmuję się ogrodem, wnukami, czytam, rozwiązuję krzyżówki - opowiada pani Ewa.

- A ja dorabiam jako stróż w jednej z firm - dodaje pan Stanisław. Czy nie brakuje im pracy z młodzieżą. - A gdzie tam! Nie chcemy już pisać żadnych konspektów - śmieją się.