- Urzędnicy, włącznie z wójtem, witają interesantów, którzy mieli dostać pracę, słowami: "z powodu referendum pieniądze, które moglibyśmy dać na zatrudnienie bezrobotnych zostaną stracone, a wy nie dostaniecie pracy" - informuje nas Czytelnik ze Złotnik Kujawskich. - Ciekawe jakie jeszcze metody zastraszenia społeczeństwa zaserwuje nam obecnie panujący wójt, aby tylko nie opuścić ciepłej i intratnej posady? - pyta.
Kara za Lisewo?
Przewodniczący Rady Gminy Zbigniew Tylkowski rozmawiał na ten temat z wójtem Henrykiem Styrną.
- Pan wójt przyznał, że przekazuje takie informacje mieszkańcom. Zadzwoniłem do urzędu pracy. Okazało się, że Złotniki Kujawskie jako jedyna gmina w powiecie nie wystąpiła o prace interwencyjne - opowiada przewodniczący.
Opowiada, że jedną z kobiet, która usłyszała od wójta, iż pracy nie dostanie ze względu na referendum, była mieszkanka Lisewa Kościelnego, która samotnie opiekuje się piątką dzieci.
- Myślę, że wójt chciał ją ukarać za to, że pochodzi z miejscowości, która w referendum chce go odsunąć od władzy - mówi Zbigniew Tylkowski.
Korzystne wyliczenia
Wójt Henryk Styrna przyznaje, że początkowo udzielał mieszkańcom informacji, z których mogli być niezadowoleni.
- W pierwszym momencie rzeczywiście myśleliśmy, że ze względu na koszty związane z referendum nie zdołamy zorganizować prac interwencyjnych. Przeprowadziliśmy jednak wyliczenia, że stać nas będzie na to, by zabezpieczyć pracę tym, którzy pracowali u nas w zeszłym roku - tłumaczy Henryk Styrna.
Zaprzecza, by wystąpił do PUP-u dopiero po interwencji przewodniczącego. Pracę otrzyma łącznie 17 osób. Na liście tej rzeczywiście nie znalazła się kobieta z Lisewa.
- Ta pani zgłosiła się po pracę po raz pierwszy. A my chcemy, żeby nasi pracownicy wyrobili sobie "kuroniówkę". Dlatego zatrudniamy tych co w zeszłym roku - wyjaśnia.
Zaprzecza, by mieszkanka Lisewa nie znalazła się na liście z zemsty za to, że jej znajomi są inicjatorami referendum.
- Nie ma mowy o zemście. W moim słowniku nie ma tego słowa - zapewnia.