W czasie powstania należał do zgrupowania "GURT", był jednym z najmłodszych uczestników trwającej 63 insurekcji.
Urodził się we wsi Gózd, koło Radomia. Kiedy wybuchło powstanie, miał 12 lat. - W początkowej fazie byłem łącznikiem między Śródmieściem a Mokotowem. Tylko raz, w pobliżu gmachu Politechniki, powstańcy wsadzili mnie do kanału. Małemu chłopaczkowi łatwiej było się tam dostać. Tą drogą miałem dostarczyć meldunek - wspominał w 2006 r. na łamach " Albumu Bydgoskiego" (wtedy po raz pierwszy opisaliśmy powstańczą odyseję "Kajtka").
Kilka razy kierowano go, by rozpoznał zrzuty alianckie na Starym Mieście. - Tam gdzie pojawiały się samoloty, tam byli również niemieccy strzelcy wyborowi. Dlatego tak wiele zrzutów dostało się w ręce nieprzyjaciela - opowiadał
Szczęście por. Olczaka nie opuszczało nawet wtedy, gdy został ranny w nogę, rękę i szyję. Stało się to w rejonie ulic: Złotej i Sosnowej. Uratowały go sanitariuszki.
Po wojnie trafił do Bydgoszczy, gdzie m.in. rozbudowywał obecny szpital "Jurasza".
Przez wiele lat był wiceprezesem bydgoskiego Koła Związku Powstańców Warszawskich, szefem został w 2009 r. po śmierci prof. Jana Domaniewskiego.
Mimo choroby 1 sierpnia wziął udział w bydgoskich obchodach 70. rocznicy wybuchu powstania.
Pogrzeb por. Henryka Olczaka obędzie się 5 listopada (środa), o godz. 13.00 na cmentarzu na Bielawkach.
Przeczytaj także: 1 sierpnia 1944 poszli w bój. Później połączyła ich bydgoska "powstańcza rodzina"
W tym roku, 1 sierpnia, ostatni raz, brał udział w uroczystych obchodach 70. rocznicy wybuchu powstania warszawskiego w Bydgoszczy, pod pomnikiem na ul. Czerkaskiej.
Pogrzeb por. Olczaka odbędzie się 5 listopada, na cmentarzu na Bielawkach.
Czytaj e-wydanie »