https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

ŻNIN. W. Dolaciński o używanym podczas wakacji przez strażników miejskich lokalizatorze GPS: - To nie jest mobbing!

Fot. Iwona Woźniak
- Żnin to nie prowincja! Powinniśmy iść z postępem. Dlaczego nie możemy mieć lokalizatora GPS, podobnie jak to jest w Gdańsku czy Bydgoszczy? - mówi Włodzimierz Dolaciński, p.o. komendanta Straży Miejskiej.

Takie urządzenie, do testowania przez całe wakacje, mieli nasi municypalni.
Obserwowaliśmy jedną z porannych odpraw, gdy strażnicy, z lokalizatorem GPS w ręku, wyjeżdżali w teren. Było to krótko przed ich świętem.
Zainteresowało nas, jak to urządzenie funkcjonuje. Włodzimierz Dolaciński nie miał nic do ukrycia.
- Dowódca patrolu bierze lokalizator. Dzięki specjalnemu programowi komputerowemu komendant, zostający w jednostce, widzi na ekranie monitora, gdzie jego podwładni się znajdują. - Miejsce przebywania auta lub strażników (jeśli wychodzą, zabierają urządzenie do kieszeni) jest oznaczone na ekranie zieloną kropką.
- To odpiera zarzuty, że straż miejska nic nie robi. To jest dowód. Bo mogę nawet robić raporty (ile minut i gdzie byli) dzienne, tygodniowe, miesięczne. Ale spełnia to również inną, pozytywną rolę - zabezpiecza strażników. W razie potrzeby mogą nawet nacisnąć guzik SOS. I już można na przykład wysłać w to miejsce patrol bądź wezwać policję.
Czy strażnikom się taki patrol z lokalizatorem podoba? - Uśmiechają się.
Temat wywołuje jednak w rozmaitych środowiskach różne komentarze.
Jeden z naszych rozmówców zasugerował: - Mieszkańcy często interweniują wieczorami. Gdy straż miejska jest zamknięta. Nie lepiej zamiast wydawać pieniądze na lokalizator GPS dać pracę w straży kolejnej osobie?
Pojawiły się i sugestie, że takie "chipowanie" to odbieranie godności, mobbing.
- To nie żaden mobbing! - mówi Włodzimierz Dolaciński. - Dbamy o ład, porządek, a jednocześnie lokalizatory dodatkowo zapewniają nam bezpieczeństwo. Zresztą nie jesteśmy jedyni. Taki sprzęt mają w Bydgoszczy, Gdańsku, Gdyni, Sopocie. Mają go również inne służby, nie tylko straż miejska. Bo na przykład funkcjonuje gdzieś w straży pożarnej, w pogotowiu ratunkowym, PGM-ie czy Zarządzie Dróg Wojewódzkich w Bydgoszczy.
Komendant komentuje: - A co, my jesteśmy prowincją, że nie możemy tego mieć? Takiego urządzenia? Uważam, że to się sprawdziało. Chciałabym, żeby i u nas to "chodziło".
Włodzimierz Dolaciński nie rozmawiał jednak o sprawie z burmistrzem Żnina (chociaż ten temat zna). - Do wyborów - mówi p.o. komendanta - darujemy sobie. Poczekamy. I ponieważ nie ma żadnych ustaleń, w poniedziałek (6 września) przyjeżdża właściciel tego urządzenia z firmy Teleratom z Bydgoszczy i zabiera sprzęt. Jeśli się później zdecydujemy, ja widziałbym dwa takie urządzenia. Dla dwóch patroli.
Za testowanie lokalizatora straż miejska zapłaciła 671 złotych (z puli na wydatki bieżące). Zakup jednego urządzenia z VAT-em wyniósłby ok. 800 zł. Dodatkowo należałoby płacić miesięczny abonament ok. 60 zł.
Adam Milejczak, żniński radny, przewodniczący komisji prawa i porządku publicznego w Radzie Miejskiej: - Wiele jednostek straży miejskiej ma wyposażenie takiego typu. Może to nie jest najlepszy pomysł kontrolowania pracowników, ale skoro komendant mówi, że jest to także pomocne w interwencjach? W jakiś sposób to również dyscyplinuje strażników. Choć jest to również kontrola, gdzie się dane osoby w danej chwili znajdują. Temat wymaga czasu i oswojenia się z tym wszystkim. A najlepiej poczekać na decyzję burmistrza. Taką, że przychylnie to potraktuje. Strażnik ma służyć ludziom. Tyle powiem.

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

F
Filip
Haha, zatrudnic jeszcze jednego straznika, dobre :-)
Nie moge sie doczekac kiedy Straz Miejska z ktorej nie ma zadnych korzysci, zostanie w Zninie zlikwidowana i bedzie to dobry przyklad dla innych miast w Polsce.
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska