Bocianem zaopiekował się Stefan Czarnecki. -Ten ptak w swym kilkumiesięcznym życiu przeszedł naprawdę wiele. Mam nadzieję, że w moim ogrodzie uda mu się zaznać trochę bocianiego szczęścia. O osiedleniu się bociana przy moim domu marzyłem od kilkunastu lat. Nawet ustawiłem słup do budowy gniazda. Zabiegi były bezskuteczne. Może teraz się to zmieni?**
Trochę szczęściarz, trochę pechowiec...
Przywieziony do Żnina bocian to jedyny z czwórki rodzeństwa, któremu udało się przeżyć lipcową burzę (o tym zdarzeniu i akcji strażaków również informowaliśmy na naszych łamach). - To jednak pechowy ptak - opowiada Grzegorz Ciupiński. - Kiedy uczył się latać - wyrżnął dziobem w asfalt i dość mocno się potłukł. Trzeba go było odwieźć do lecznicy Stanisława Plewy w Żninie. Tam doszedł do siebie. Ma jednak uszkodzone skrzydło i nie może latać. Stare bociany z pewnością by go zadziobały, gdyby tylko podjął próbę lotu z innymi na afrykańskie zimowisko. Lepiej więc niech zimę spędzi na Pałukach.
Koty czują respekt
Kajtek od dwóch dni mieszka już w ogrodzie przy ulicy Moniuszki w Żninie. Opiekującego się nim Stefana Czarneckiego najczęściej zaś można spotkać nad jeziorem, zajętego... łapaniem żab. - Oprócz nich bardzo lubi też siekaną wątróbkę, mielone, ryby, a nawet myszy - opowiada o codziennym menu.
Bocian dość szybko podporządkował sobie żyjące w ogrodzie koty. - Kiedy jeden z nich zbytnio zainteresował się wielkim ptakiem - uderzył go dziobem w głowę, pokazując, że nie życzy sobie zbyt dużej poufałości. Kot chyba zrozumiał, bo od tej pory przechodzi z jednego końca ogrodu na drugi korzystając ze ścieżek w... sąsiednich ogrodach.
Teraz największym wyzwaniem dla S. Czarneckiego jest stworzenie zimowiska, w którym sympatyczny ptak przeczeka ciężkie mrozy. - Mam już kilka pomysłów. Na pewno nie będzie mu źle...
Wiosenny wybór
Ważnym wydarzeniem w życiu Kajtka będzie nadejście wiosny. Kiedy wystarczająco się już ociepli - wówczas będzie mógł zdecydować - czy zostać na Moniuszki w Żninie, czy też poszukać nowego lokum? - Absolutnie nie będę chciał ingerować w jego wolę. Ale wierzę, że będzie pierwszym bocianem, który na stałe osiądzie w Żninie. Jeśli tak się stanie - sprawi wielką radość wszystkim mieszkańcom ulicy.
Ptak, o ile zdecyduje się na pozostanie w Żninie - będzie miał do dyspozycji podmokłe łąki nad Dużym Jeziorem Żnińskim, idealne do żerowania, Stefan Czarnecki wierzy też, że już późną wiosną znajdzie sobie partnerkę (lub partnera, bowiem płeć ptaka nie została jeszcze zidentyfikowana) i doczeka się młodych. - Żniński epizod i tak jednak będzie mu towarzyszył do końca życia. Przed wypuszczeniem go na wolność, na nodze przyczepimy mu obrączkę z krótkim opisem jego losów.
Czabański obiecał
Wielkim znawcą i miłośnikiem ptasich obyczajów był zmarły przed kilku laty żniński korespondent "Pomorskiej"- Stanisław Czabański. - Wiedział o moim marzeniu i obiecał, że jeśli tylko bocian osiedli się w moim ogrodzie - nie omieszka o tym na łamach "Pomorskiej"poinformować. Cieszę się, że choć pośmiertnie - obietnica została spełniona - kończy Stefan Czarnecki.