Ciała obce w układzie oddechowym człowieka to zawsze wyzwanie dla lekarzy. Przypadki przypadkowego przedostawania się różnych przedmiotów, zwierząt czy roślin do oskrzeli nie są częstym zjawiskiem.
Jednym z najbardziej niezwykłych przypadków był kazus opisany przez naukowców Raju Shine i Jhawar Pramod w czasopiśmie naukowym Journal of Bronchology and Interventional Pulmonology w 2015 r.
Pewien dwunastoletni chłopiec, mieszkający w Indiach, wybrał się z przyjaciółmi na ryby w pobliskim jeziorze. Po udanym połowie, żartobliwie włożył żywą rybę do ust, próbując ją połknąć i ostatecznie zakrztusił się. Po przybyciu do szpitala był przytomny, ale wyraźnie przestraszony i cierpiał na umiarkowaną niewydolność oddechową. Lekarze wykonali bronchoskopię i ku zdziwieniu, odkryli, że w układzie oddechowym chłopca utknęła ryba. Była wciąż żywa! Wbiła się głową w lewy główny płat oskrzeli i można było zobaczyć, jak wielokrotnie machała ogonem. Po konsultacji z otolaryngologiem wprowadzono sztywny bronchoskop i usunięto żywą rybę o długości 9 cm. Chłopiec w dobrym stanie został wypisany do domu następnego dnia.
Film pokazujący bronchoskopię 12-latka zamieścił na Twitterze jeden z lekarzy:
Ten niezwykły przypadek nie jest odosobniony. W literaturze naukowej znajdujemy opisy zakrztuszenia się rybą (szczególnie częste wśród rybaków). Niestety, większość takich zdarzeń kończy się tragicznie.
Prof. Wojciech Naumnik z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku, wojewódzki konsultant z zakresu chorób płuc, przyznaje, że w ciągu swojej ponad dwudziestoletniej kariery miał do czynienia z kilkunastoma przypadkami przedmiotów odnalezionych w oskrzelach pacjentów.
- Takie sytuacje zdarzają się najczęściej u dzieci i osób starszych, ale też o pacjentów nadużywających alkoholu, którzy łatwo mogą zachłysnąć się lub zakrztusić się.
Jak mówi prof. Naumnik, zazwyczaj pacjenci pamiętają, że się zachłysnęli. W zasadzie ciężko byłoby zapomnieć o takich sytuacjach, gdyż od razu zaczynają się dusić i szybko szukają pomocy. Wtedy do akcji wkraczają torakochirurdzy, którzy usuwają ciała obce z układu oddechowego.
Niemniej, zdarzają się też przypadki osób, które nie zauważają momentu przedostania się ciała obcego do układu oddechowego. Taki przedmiot osiada w oskrzelach i dopiero z czasem zaczyna o sobie dawać znać w postaci różnych dolegliwości:
- Tacy pacjenci zgłaszają się do nas z dziwnie przebiegającym zapaleniem płuc - opowiada prof. Naumnik. - Leczą się antybiotykami, które czasowo przynoszą ulgę, ale potem znowu objawy powracają. Na zdjęciach widzimy, że zmiany dotyczą określonego fragmentu płuca. Wykonujemy wtedy bronchoskopię i znajdujemy różne dziwne rzeczy. W swojej karierze widzieliśmy już ości, pestki, zęby, szpilki. U jednego z pacjentów, dentysty, znaleźliśmy nawet fragment kości kurczaka.
Jak mówi prof. Naumnik, nierzadko przedmioty w oskrzelach wywołują objawy podobne do tych obserwowanych w przebiegu nowotworów, czyli nawracające stany zapalne:
- Pamiętam jeden przypadek pacjenta, u którego podejrzewano guza płuca, a okazało się, że to była pestka wiśni, która utknęła w oskrzelach. Zaczęła już mocno ziarninować i nie mogliśmy jej wyjąć. Chirurdzy jednak zawzięli się i w końcu zdołali usunąć pestkę. Wspominali, że podczas usuwania jej słyszeli odgłos jakby odkorkowywanego szampana. Potem żartowali, że wyleczyli pacjenta z guza.
Jakie przedmioty wyławiają lekarze z oskrzeli pacjentów? Przegląd takich "znalezisk" przygotowaliśmy w galerii zdjęć!
