Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Została tam już tylko jedna gorzelnia. "Trudno jest dopłacać do interesu..."

BARBARA ZYBAJŁO-NERKOWSKA
- To właśnie w tym miejscu z zacieru powstaje alkohol - wyjaśnia Krzysztof Sokalski.
- To właśnie w tym miejscu z zacieru powstaje alkohol - wyjaśnia Krzysztof Sokalski. BARBARA ZYBAJŁO-NERKOWSKA
Choć gorzelniany biznes ledwo dycha, w Runowie spirytus płynie. To jedyna działająca gorzelnia w powiecie sępoleńskim. Iłowska stoi, choć wystarczyłaby chwila, żeby ruszyła.

Właśnie zaczęliśmy działalność - mówi Henryka Mikołajko, prokurent Runowo-Roli, której własnością jest runowska gorzelnia. - Na pewno będziemy kontynuować produkcję do końca grudnia, ale co będzie dalej, nie wiemy. Opłacalność jest tak niska, że być może, tak jak w ubiegłym roku, w styczniu trzeba będzie jej zaprzestać.

Litr spirytusu kosztuje 2 - 2,30 zł. To mało, ale nie można liczyć na więcej, bo żadna z firm skupujących surowiec nie chce podnieść stawki. Trudno jest do biznesu dopłacać, więc - chociaż wierzyć się nie chce - w całym powiecie działa tylko jedna gorzelnia.

- Kiedy próbowaliśmy sprzedać gorzelnię w Sypniewie, był problem, bo wszyscy mówili, że nie opłaca się tego brać, bo i tak wszystkie polmosy biorą spirytus z zagranicy - mówi Tomasz Fifielski, członek zarządu powiatu, który na rolnictwie zjadł zęby. - W Polsce padło 90 proc. gorzelni. Kto ma własne ziarno i sprzęt, jakoś wyjdzie na swoje. Wszyscy jednak narzekają.

W Runowie-Roli ziarno skupowano od rolników. - Mamy też własną kukurydzę, którą będziemy przetwarzać - mówi Mikołajko. - Problem w tym, że gorzelniami nikt się nie interesuje. Nie ma też żadnych interwencji ani pomocy ze strony państwa. A przecież gorzelnie mogłyby skupować ziarno od miejscowych rolników i zatrudniać ludzi stąd.

Na razie jednak maszyny w Runowie działają. I choć pochodzą z lat 50-tych, sprzęt jest w doskonałym stanie. Sam budynek gorzelni zbudowano natomiast z 1873 r. i wchodził niegdyś w skład pałacowego folwarku. - Mamy aparat miedziany do zacieru - mówi Krzysztof Sokalski, który pracuje w runowskiej gorzelni. - Zacier się gotuje i produkowany jest spirytus.

Ziarno fermentuje, wytwarzając specyficzny zapach. - Nawet nie ma co wąchać, od razu wiadomo, że wszystko jest tak, jak powinno - dodaje Sokalski.

Jego fach, tak jak same gorzelnie, wkrótce odejdzie w Polsce do lamusa. - Kiedyś było nas trochę - mówi pan Krzysztof. - Tu niedaleko, w Sypniewie, w gorzelni pracował mój kolega z klasy. I Sypniewo już nie działa.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska