Sprawa ciągnie się od ubiegłego roku i nic nie wskazuje, aby rychło się zakończyła. W lipcu 2008 roku do Wydziału Ochrony Środowiska, Rolnictwa i Leśnictwa Starostwa Powiatowego w Świeciu trafił raport oddziaływania na środowisko. Była to szczegółowa analiza planów zasypania niecki powydobywczej, blisko dwoma milionami metrów sześciennych różnego rodzaju popiołów i pyłów. Starostwo negatywnie zaopiniowało projekt. Firma "Nicaro" z Grudziądza odwołała się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, które nakazało starostwu ponownie rozpatrzyć dokumentację. - Przepisy dopuszczają używania do rekultywacji popiołów, jakie chce sprowadzić do Górnej Grupy grudziądzka firma, ale nie w przypadku, gdy mogą one zagrażać ujęciu wody - tłumaczy Józef Gawrych, zastępca kierownika wydziału ochrony środowiska. - Nie sprzeciwialiśmy się podobnym zabiegom w Mniszku. Tamtejsze wyrobisko zostanie zrekultywowane przy użyciu właśnie popiołów, które nie są groźne na obszarze leśnym. W przypadku Górnej Grupy, rzecz ma się zupełnie inaczej.
Zostały wielkie dziury
Kłopot w tym, że nie ma tego na papierze. Gmina powinna zadbać o wyznaczenie strefy ochronnej dla zbiornika wód podziemnych. Nie pomyślano tym. Stąd dzisiejsze kłopoty. Dopiero teraz próbuje się wprowadzić zmiany w planie zagospodarowania przestrzennego, tak, aby podobne sytuacje się nie powtarzały. Bo podobnych niecek jest w gminie kilka. Ich łączna powierzchnia przekracza 50 ha. To pozostałość po milionach ton wybranego żwiru używanego m.in. do budowy autostrady A1. Wejście w życie nowego planu nie powstrzymuje biegu zamiarów co do Górnej Grupy. Inwestor już zapowiedział, że będzie się odwoływać. Ma nadzieję, że Samorządowe Kolegium Odwoławcze w Bydgoszczy ponownie nie uzna racji urzędników ze Świecia.
Mieszkańcy nie chcą kurzu
- Jest taka możliwość - stwierdza Gawrych. - W ostatniej, negatywnej decyzji oparliśmy się na mapach hydrogeologicznych wyznaczających obszar zbiornika oraz przyległego terenu, które powinny być bezwzględnie chronione. Możemy użyć tylko jednego argumentu - niebezpieczeństwa skażenia wody. Chociaż w naszym przekonaniu, równie ważne są odczucia mieszkańców. Zarówno gminy Dragacz jak i Grudziądza.
Oba samorządy połączyły siły aby nie dopuścić do zasypania wyrobiska w Górnej Grupie. Obawiają, że woda, którą piją może bezpowrotnie stracić swoje właściwości. Może nie od razu, ale w dłuższej perspektywie jest to możliwe. Tym bardziej, że doświadczenie Mniszka pokazuje, z jaką beztroską podchodzą niektórzy inwestorzy. Gdyby nie szybka interwencja mieszkańców wsi, nie wiadomo, jak długo na wysypisko oprócz przewidzianych popiołów trafiałyby także zupełnie inne śmieci. Rzekomo przez przypadek. Biorąc pod uwagę cenę tony odpadów na wysypisku śmieciu trudno w to uwierzyć.
Przed kilkoma dniami do wydziału ochrony środowiska trafił do zaopiniowania kolejny zestaw dokumentów odnośnie rekultywacji wyrobiska. Także w Górnej Grupie. W tym przypadku przedsiębiorca, też z Grudziądza, również chce zrobić interes na sprowadzeniu popiołów.