
Sprzed szpitala poszli do domu kultury, gdzie obradowała Rada Powiatu Nakielskiego.

Weszli na salę. Przewodniczący rajców powitał protestujących i na tym się skończyło. Związkowcy zajęli miejsca z tyłu sali i czekali. Godzinę. Obrady nie zostały przerwane. Ważniejsze było wystąpienie jakiegoś eksperta. Problemy płacowe mieszkańców powiatu, zatrudnionych w szpitalach w Nakle i Szubinie, na radnych nie zrobiły wrażenia. Bo to przecież sprawa spółki, a nie starostwa. Choć powiat jest jej udziałowcem. W odwodzie byli policjanci gotowi wyprowadzić protestujących. Wreszcie przewodniczący rady Artur Michalak zarządził 15-minutową przerwę. Związkowcy przekazali petycje pani prezes spółki i władzom powiatu.
Nie ma w porządku obrad!

- Wystąpienia związkowców nie ma w porządku obrad - przekonywał szefa związku przewodniczący rady powiatu. Zareagowali jednak radni z opozycji: - Artur, to zmienimy porządek obrad!

W imieniu związkowców głos zabrał Jan Kryger, wiceszef Regionu Bydgoskiego NSZZ "Solidarność". Powiedział, że związek nie może milczeć, gdy ludziom dzieje się krzywda. Wyprowadzono salowe poza spółkę i zatrudnia je na umowy śmieciowe firma zewnętrzna za 5-6 zł za godz. Szpital oszczędził, ale zatrudnieni w nim pracują za głodowe pensje. Fakt, szpital dużo inwestuje. Ale jego dobrem są też pracownicy.
Były oklaski.