I Ty możesz pomóc!
I Ty możesz pomóc!
Wesprzeć Dawida można również w inny sposób, np. tworząc stronę internetową poświęconą historii chłopca. Osoby, które chciałyby się tego podjąć, prosimy o kontakt pod nr tel. 056 619 99 19.
Dawid Zadrużeński ma dziś 14 lat. Jego dramat zaczął się w 2002 roku, niepozornie - od bólu głowy i wymiotów.
- Mimo wizyty w szpitalu i gruntownych badań lekarze nie potrafili wskazać, co jest przyczyną tych objawów - wspomina Małgorzata Zadrużeńska, mama Dawida. - Prześwietlenia jamy brzusznej i badanie EEG niczego nie wykazały. Dziś już wiem, że potrzebna była tomografia komputerowa czy rezonans magnetyczny. Wówczas nie miałam o tym pojęcia, tym bardziej że Dawid nigdy nie chorował.
Kolejni specjaliści lekceważyli dalsze objawy choroby, takie jak nagły i bardzo silny zez oraz ogólne pogorszenie wzroku. Podejrzewano migrenę, nikt jednak nie spodziewał się najgorszego. Choć symptomy ustąpiły na ponad dwa lata, guz rósł i zagnieżdżał się w mózgu Dawida.
Zasnął po operacji
Dopiero w sierpniu 2005 roku odkrył go neurolog z toruńskiego Szpitala Dziecięcego. Tego samego dnia Dawid trafił do Bydgoszczy, gdzie przeprowadzono operację całkowitego usunięcia guza. Dwie doby po zabiegu nastąpiło niedokrwienie i niedotlenienie mózgu chłopca.
Lekarze wprowadzili pacjenta w śpiączkę farmakologiczną. Po jakimś czasie okazało się, że nad jego stanem nie ma już kontroli i Dawid najprawdopodobniej nigdy się nie obudzi. - Gdy wychodziliśmy ze szpitala, nikt nie pozostawiał nam nawet cienia nadziei - mówi mama chłopca. - Lekarze dali nam również do zrozumienia, że sami nie będziemy w stanie zaopiekować się synem, bo jak dostanie zapalenia płuc - umrze, jeśli wda się infekcja - umrze, pojawią się odleżyny - umrze.
Jedynym wyjściem był więc pobyt w hospicjum. Toruńskie Hospicjum Światło na długie tygodnie stało się domem nieprzytomnego Dawida, a także jego rodziców, którzy byli przy nim cały czas. Po siedmiu miesiącach śpiączki chłopiec - wbrew zapowiedziom lekarzy - zaczął powracać do rzeczywistości.
- To nie tak, że człowiek, który budzi się ze śpiączki, po prostu otwiera oczy - mówi Zadrużeńska. - To powolny proces. Dawidek stopniowo zaczął wodzić za nami wzrokiem, poruszać palcami, podnosić rękę. Dostał drugie życie.
Powoli powraca
Z czasem chłopiec otwierał oczy na coraz dłużej, okazało się, że rozumie znaczenie słów, pamięta litery, cyfry. Za pomocą klawiatury kontaktował się ze światem. Tak jest zresztą i dziś - prawie trzy lata po wybudzeniu Dawid wciąż nie mówi. Ma także kłopoty ze sprawnością ruchową, ponieważ ogranicza go niedowład lewej części ciała i przykurcz w prawej nodze. Porusza się na wózku.
Każdy dzień jest dla Dawida i jego rodziców nieustanną walką, a najdrobniejszy postęp - wielkim sukcesem. Dwa lata minęły, zanim Dawid nauczył się dmuchać czy pić przez rurkę i choć poprawa przychodzi powoli, nikt się nie zniechęca. - Każdy postęp tak bardzo nas cieszy, ponieważ jest dowodem, że to, co robimy, ma sens - mówi Małgorzata Zadrużeńska.
Dzięki życzliwości Hospicjum Nadzieja, 14-latek ma przez 5 dni w tygodniu zapewnioną rehabilitację. Teraz priorytetem jest zamontowanie w domu państwa Zadrużeńskich windy, która pomogłaby w codziennym funkcjonowaniu rodziny. Potrzebna jest tym bardziej, że Dawid uwielbia spacery. Ale to koszt ok. 100 tys. zł.
Aby pomóc zebrać środki niezbędne na budowę windy, wystarczy przekazać 1 proc. swojego podatku dla Dawida. Jak to zrobić? Wystarczy w odpowiedniej rubryce formularza PIT wpisać: Fundacja Dzieciom "Zdążyć z pomocą", KRS 0000037904, koniecznie z dopiskiem "darowizna na leczenie Dawida Zadrużeńskiego".