Czytaj: Wstydliwe dla miasta miejsce we Włocławku. - Strach tu mieszkać - mówi lokatorka
- Sterty śmieci, robactwo, gryzonie - jak można dopuścić do tego, aby w środku miasta panował taki bałagan? Idąc na opisane przez włocławiankę miejsce nie przypuszczaliśmy, że natrafimy tam na lokatorów.
- Ja się tutaj nie włamałam, ja mieszkam tu od piętnastu lat - twierdzi pani Zofia. W tym samym zdewastowanym budynku mieszkają także jej syn oraz inny lokator.
- Byle jak się tu żyje - mówi kobieta. - Ale nie zawsze tak było. Kiedyś to był normalny budynek, z podwórkiem, stajenkami. Teraz śmieci zalegają na całym obejściu, stajenki są zdewastowane. Człowiek boi się we własnym domu, bo w opuszczonych mieszkaniach koczują różni ludzie...
Mieszkanie pani Zofii i syna jest pozbawione światła i wody. Żyją więc oświetlając sobie dom świeczkami, a wodę przynoszą od sąsiadki. Taka sytuacja trwa od dwóch lat. - Szczególnie po tym ostatnim pożarze się pogorszyło - mówi pani Zofia. - Bo w ogóle pożarów czy podpaleń było tu już kilka - twierdzi.
Włocławianka jest podopieczną Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie. - Tej pani oferowaliśmy pobyt w schronisku, ale odmówiła - mówi Kinga Maślanka z włocławskiego MOPR. - Znana nam jest jej trudna sytuacja, ale kamienica jest prywatna, więc niewiele jesteśmy w stanie pomóc. Kontaktujemy się w takich przypadkach z właścicielem czy dostarczyciela energii. I to zrobiliśmy. Z naszej strony pani Zofia otrzymuje wszelką możliwą należną jej pomoc, łącznie z opałem.
We Włocławku jest więcej rodzin i osób samotnych w takiej sytuacji - bez światła, wody, gazu. Najczęściej są to mieszkańcy prywatnych kamienic, którzy mają zadłużenia, spowodowane między innymi brakiem pracy lub lub chorobą alkoholową.
Czytaj e-wydanie »